Menu Mobile

"Czytaj Słowo"

W Wielkim Poście rozpoczynamy kolejną edycja czytania Pisma Świętego. Do tej pory rozważaliśmy Ewangelie oraz Listy św Pawła z Nowego Testamentu

 Do obecnej edycji wprowadzamy  trzy zmiany:

  • Czytamy Stary, nie Nowy Testament.
  • Aby dać nieco więcej  "oddechu", kolejne odcinki będziemy publikować co trzy dni, a nie jak dotąd codziennie.
  • Nowa też będzie forma - tym razem rozważania przedstawimy w formie zapisu rozmowy.

W Wielkim Poście 2015 roku czytamy Księgę Judyty.

W Środę Popielcową Paweł Trzopek OP wprowadzi nas do Księgi. W cyklu "Dominikanin pyta dziennikarza - dziennikarz pyta dominikanina" od najbliższego czwartku, aż do Wielkiej Soboty - o wolności, męstwie, nadziei, zwątpieniu wierności i zdradzie - odsłaniając kolejne rozdziały Księgi Judyty rozmawiać będą Dawid Kołodziejczyk OP i Wojciech Borkowski dziennikarz.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Biblijny wstęp do Księgi Judyty

Księga Judyty to opowieść o strachu i odwadze, o brutalności i przebiegłości. Z jednej strony okrutny i budzący grozę Holofernes – a z drugiej Judyta, piękna wdowa, która chce ocalić swoich współziomków.

Sceną dla biblijnego opowiadania jest Bliski Wschód. Nabuchodonozor, przedstawiony jako król Asyrii, wyrusza na podbój ościennych krain. Po pokonaniu Medów skierował się dalej – na wschód ku Persji i na zachód ku wybrzeżom Morza Śródziemnego aż po Egipt i dalej ku Etiopii. Podbojem miał kierować znakomity wódz, Holofernes. Groza i przerażenie kroczyły przed oddziałami Nabuchodonozora. Ludy, kraje i miasta poddawały się im i składały hołd. Wydawało się, że nikt ani nic nie przeszkodzi w tryumfalnym marszu.

Także na mieszkańców górzystej krainy judzkiej padł strach. Nie poddali się jednak. Zaczęli przygotowania do obrony, choć ich siły były mizerne wobec ogromu nadciągającej armii. Kiedy oddziały Holofernesa zbliżyły się do Gór Judzkich, jeden z jego sojuszników, Achior, opowiedział wodzowi niezwykłe dzieje synów Izraela. Ich Bóg wielokrotnie wybawiał swój lud. Jeśli tylko Izraelici byli wierni, Bóg występował w ich obronie. Holofernes jednak zlekceważył słowa Achiora. Uniesiony dumą, upojony sukcesami powiedział: „A któż jest bogiem, jak nie Nabuchodonozor? On pośle potęgę swoją i wygładzi ich z powierzchni ziemi, a ich Bóg nie ocali ich.” (Jdt 6, 2)

Oddziały Holofernesa rozpoczęły oblężenie Betulii, miasta, które blokowało drogę w góry ku Jerozolimie i innym osiedlom w Judei. Postanowiono odciąć obrońców od dostępu do wody i od dostaw żywności. Musieliby wtedy sami skapitulować, a atakująca armia nie poniosłaby żadnych strat.

Chociaż Achiora jako zdrajcę posłano wcześniej do Betulii i opowiedział on jej mieszkańcom o planach Holofernesa i o swojej przemowie, obrońcy tracili siły i nadzieję. Modlili się przez 34 dni oblężenia, lecz wybawienie nie nadchodziło… Ozjasz, dowódca obrony, dał swoim współmieszkańcom dodatkowe 5 dni – po upływie tego czasu mieli oddać się w ręce wroga.

Wtedy pojawiła się ona – piękna i bogata wdowa, Judyta. Pan natchnął ją do dokonania czegoś, co pozostanie w pamięci ludu na zawsze. Wyprawiła się do obozu wroga i zażądała spotkania w Holofernesem. Olśniony jej pięknością i zapewne przekonany, że już niedługo miasto padnie, wódz armii Nabuchodonozora pozwolił Judycie zamieszkać w obozie.

Któregoś kolejnego wieczoru Holofernes wezwał ją na ucztę, aby potem móc spędzić z nią noc. Upił się winem i zasnął. Wszystko działo się zgodnie z planem Judyty. Zamordowała wodza, a jego odciętą głowę zabrała ze sobą do Betulii.

O poranku głowę wodza wystawiono na murach miejskich, a obrońcy wyszli poza mury, by ustawić się w szyku bojowym. Zaalarmowani Asyryjczycy poczęli szukać swych wodzów. Kiedy przyszło do budzenia Holofernesa, okazało się, że w namiocie jest tylko jego bezgłowe ciało… Tym razem groza padła na potężną armię. Wszyscy w przerażeniu uciekli, a pogoń Judejczyków z łatwością zdziesiątkowała szeregi wielkiej i dumnej armii.

Po wielkim zwycięstwie i ocaleniu kraju, ludu i Świątyni, Judyta wyśpiewała pieśń uwielbienia Bogu Żywemu. Potem żyła bogobojnie, zachowując swój status wdowy. Otoczona szacunkiem i uznaniem, nieustannie chwaląc Boga dożyła wieku 105 lat. Pochowano ją przy jej ukochanym mężu, Manassesie.

*     *     *

Dane historyczne, jakie znajdujemy w tekście, nie są wiarygodne. Weźmy chociażby wzmiankę o królu Nabuchodonozorze. Możemy próbować go identyfikować z Nabuchodonozorem II (panował od ok. 605 do 562 r. przed Chr.). Pojawiają się tu jednak poważne problemy. Rzeczony władca panował nie nad państwem asyryjskim, lecz nad imperium neobabilońskim. Rzeczywiście wyruszył przeciw Judzie i Jerozolimie, ale jego kampanie zakończyły się – przeciwnie niż w Księdze Judyty – pełnym sukcesem. Zdobył Święte Miasto Judejczyków, zniszczył Świątynie, a elity ludu deportował do Mezopotamii. Podobne trudności pojawiają się w przypadku prób identyfikacji Nabuchodonozora z Artakserksesem III Ochosem (władcą Persji w latach 358-338 przed Chr.) czy Asurbanipalem (władcą Asyrii w latach 669-631 przed Chr.).

Najnowsze hipotezy biblistów sugerują, że historycznym tłem dla narracji Księgi Judyty mogłyby być dokonania Tigranesa II, króla Armenii w latach 95-56 przed Chr. Jego kampanie obejmowały tereny, jakie wymienia autor Księgi. Postać samej Judyty (a imię to znaczy po prostu: Żydówka, Judejka, kobieta żydowska) miałaby być hołdem oddanym judejskiej królowej Salome Aleksandrze, która panowała samodzielnie w latach 76-67 przed Chr. Choć taka hipoteza może się wydawać przekonująca, nie sposób jednak ostatecznie jej zweryfikować.

Tekst Księgi Judyty został przekazany w języku greckim. Badacze nie są w stanie określić, czy powstał on już w tym języku, czy też był tłumaczeniem wcześniejszego tekstu hebrajskiego czy aramejskiego. Nie mamy też danych, by określić, kiedy Księga powstała. Wydaje się pewne, że została napisana jako przemyślane dzieło z jasno założonym planem i przesłaniem teologicznym i moralnym.

Księga była znana w wersji greckiej już wczesnym pisarzom chrześcijańskim w II i III wieku po Chr. Św. Hieronim początkowo nie uznawał jej za kanoniczną, ale później zmienił zdanie i dołączył jej łacińskie tłumaczenie do przygotowanej przez siebie Wulgaty. Księga nie znalazła się w kanonie żydowskim, a co za tym idzie nie została uznana również przez protestantów. W kanonie katolickim należy do zbioru tzw. ksiąg deuterokanonicznych.

Bibliści są zasadniczo zgodni co do tego, że Księga Judyty nie jest opowieścią o charakterze ściśle historycznym. Wykorzystuje co prawda historyczne tło, odwołuje się do imion wybitnych postaci i władców – ale pozostaje pobożnym opowiadaniem czy wręcz rodzajem midraszu. Opowiadanie ma być budującym przykładem dla czytelników.

Głównym przesłaniem nie jest przekaz historii, lecz przekaz ściśle religijny. Jeśli mieszkańcy Judei będą wierni Bogu Izraela, będą zachowywać Jego Prawo i przykazania, jeśli będą pilnować Jego dróg, to pozostaną bezpieczni. Sam Bóg ujmie się za nimi w chwili zagrożenia. Jeśli jednak porzucą Boga i będą Mu niewierni , dopuści On na nich zagładę.

Postać Judyty, kobiety wiernej Bogu, wyśpiewującej Jego uwielbienie i całkowicie poddanej Jego woli, jest odczytywana przez chrześcijan jako zapowiedź Maryi – prawdziwej dzielnej Niewiasty, przez którą Bóg ostatecznie ocali swój lud. Jak Judyta pozbawiła głowy Holofernesa, tak Maryja zetrze głowę Węża-Nieprzyjaciela, zgodnie z proroctwem Protoewangelii (Rdz 3, 15). Nawiązania do modlitw Judyty można odnaleźć w Magnificat.

Księga Judyty inspirowała wielu artystów w ciągu wieków. Mężne czyny tej pięknej kobiety zostały uwiecznione na wielu obrazach, a także w filmach. Najstarszy z filmów o Judycie powstał już w 1913 roku (https://www.youtube.com/watch?v=C--Qy_ty-kg)


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Wojna Nabuchodonozora przeciw Arfaksadowi

1 Było to w dwunastym roku panowania Nabuchodonozora, który królował nad Asyrią w wielkim mieście Niniwie. W tym czasie Arfaksad królował nad Medami w Ekbatanie. 2 Zbudował on wokoło Ekbatany mur z kamieni ciosowych, szerokich na trzy łokcie i długich na sześć łokci i uczynił wysokość muru na siedemdziesiąt łokci, a szerokość jego na łokci pięćdziesiąt. 3 A przy jej bramach wzniósł wieże na sto łokci wysokie, a szerokość ich u podstaw wynosiła sześćdziesiąt łokci. 4 Same zaś bramy wznosiły się na wysokość siedemdziesięciu łokci, a szerokie były na czterdzieści łokci, tak aby mogły przechodzić jego wielkie siły wojskowe i defilować jego piechota. 5 W tym czasie król Nabuchodonozor prowadził wojnę z królem Arfaksadem na wielkiej równinie, która leżała w okolicach Ragau. 6 I wyruszyli przeciwko niemu wszyscy zamieszkujący okolice górskie, jak również wszyscy mieszkający nad Eufratem, Tygrysem i Hydaspem oraz na równinach podległych Ariochowi, królowi Elimajczyków. I zeszło się na pole walki wiele narodów, potomków Cheleuda. 
7 Wtedy Nabuchodonozor, król Asyryjczyków, wysłał posłów do wszystkich mieszkańców Persji i do wszystkich mieszkających na zachodzie, do mieszkańców Cylicji, Damaszku, Libanu i Antylibanu i do tych wszystkich, którzy mieszkali na wybrzeżu morza, 8 do ludów na Karmelu i w Gileadzie, i w górnej Galilei, i na wielkiej równinie Ezdrelon. 9 Także do wszystkich w Samarii i do jej miast i do zamieszkujących z drugiej strony Jordanu aż do Jerozolimy, Batanei, Chelus i Kadesz, i po Rzekę Egipską, i Tafnes, i Ramses, i po całą ziemię Goszen, 10 hen aż po Tanis i Memfis, i do wszystkich mieszkańców Egiptu daleko aż po granice Etiopii. 11 Lecz wszyscy mieszkańcy całej ziemi zlekceważyli odezwę Nabuchodonozora, króla Asyryjczyków, i nie stawili się do walki, ponieważ nie lękali się go. Uważali go za człowieka osamotnionego i dlatego odesłali posłów jego z niczym, nadto ich znieważając. 12 Wtedy Nabuchodonozor rozgniewał się bardzo na całą tę ziemię i przysiągł na swój tron i swoje królestwo, że się zemści na wszystkich krajach Cylicji, Damaszku i Syrii i mieczem je wyniszczy, a także wszystkich zamieszkujących ziemię Moabu, synów Ammona, i całą Judeę, i wszystkich w Egipcie hen daleko aż po kraje obu mórz. 
13 Potem ze swymi siłami zbrojnymi stanął do walki przeciw królowi Arfaksadowi w siedemnastym roku, i zwyciężył go w walce, i rozgromił całe wojsko Arfaksada i całą jego konnicę, i wszystkie jego rydwany. 14 Podbił też pod swoje panowanie jego miasta i doszedł aż do Ekbatany. Tam zdobył wieże, spustoszył place miasta, i okazałość jej zamienił w jej hańbę. 15 Samego Arfaksada ujął w górach Ragau i przeszył go swoimi strzałami, zadając mu ostateczną klęskę aż do dnia dzisiejszego. 16 I wrócił razem on sam i cała jego zgraja, bardzo wielkie mnóstwo wojowników. I pozostali tam, żyjąc beztrosko i ucztując, on sam i wojsko jego przez sto dwadzieścia dni.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Dawid Kołodziejczyk OP: Wojtku, jak  się czytało pierwszy rozdział Księgi Judyty?

Wojciech Borkowski: - Szczerze mówiąc, częściej zastanawiałem się, jak się z tego  zobowiązania wykręcić.  Pierwszy rozdział wydał mi się na tyle niezrozumiały, że nie mogłem znaleźć żadnej analogii do współczesności. Uznałem, że ta historia mnie nie dotyczy, nie mogłem jej przyswoić.

Czy dobrnąłeś do końca?

-Tak, przebrnąłem - to dobre słowo.

Ile razy go przeczytałeś, aby zrozumieć?

-Czytałem kilka razy. Przesłuchałem również dwa razy audiobook jadąc samochodem.

I co, zacząłeś coś rozumieć?

-Tak, za każdym razem było lepiej. W połączeniu z kolejnymi rozdziałami historia zaczynała się kleić i zacząłem odnajdywać analogię do współczesności.

Czy jest coś, na czym się zatrzymałeś? Coś, o czym możemy porozmawiać?

-Tak, po pewnym czasie pomyślałem, że ten rozdział jest o lekceważeniu, o bylejakości w życiu. Nie chodzi mi o to, czy narody, które miały być podbite przez króla Nabuchodonozora, mogły skutecznie przeciwdziałać agresji. Chodzi o to, że  nie podjęto nawet próby przeciwstawienia się złu.

Czy w swojej pracy dziennikarskiej masz przykłady na to, że gdyby nie lekceważenie problemów, to pewne historie potoczyłyby się inaczej? 

-To jest wspólny mianownik łączący większość trudnych tematów, przy których pracowałem. Scenariusz zawsze był ten sam. Lekceważenie, bylejakość, odsuwanie problemu, zwalanie odpowiedzialności na innych, z czego w efekcie wynikały większe lub mniejsze konsekwencje, z którymi i tak finalnie trzeba się było zmierzyć. Niektóre historie mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby wcześniej nie zbagatelizowano pewnych sygnałów. Niestety wielu z nich już nie dało się odwrócić.

Co to właściwie znaczy „trudne tematy”? Co masz na myśli mówiąc, że niektórych historii nie można już było odwrócić?

-To takie sytuacje, gdy spotykasz się z tragedią ludzką w chwili, kiedy nic już nie możesz zrobić. Na przykład, jeśli człowiek wcześniej dawał sygnały, że coś złego się z nim dzieje, ale nikt nie zareagował i nie podał mu ręki. Zlekceważono jego problem. Ten człowiek pozostawiony bez pomocy popełnia samobójstwo. W takim przypadku nic więcej nie da się zrobić.

Myślisz, że zawsze można uniknąć tragedii? Czy nie jest tak, że gdybyśmy ciągle zwracali uwagę na potencjalne problemy, to żylibyśmy w nieustannym strachu?

-Z pewnością nie da się ustrzec wszystkich złych rzeczy. Gdybym tak myślał, to nie wychodziłbym z domu, bo na drodze giną ludzie. Chodzi o rozwagę, mądrość życiową i umiejętność wybiegania w przyszłość.

Pytam cię o to, bo podobnie jest w życiu duchowym. Z jednej strony trzeba widzieć zagrożenia, widzieć, w których momentach łatwo odejść od Pana Boga, lub kiedy dajemy się wkręcić złemu. Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo nieustannego życia w strachu i przerażeniu. I tym na pewno Chrześcijaństwo nie jest! Trzeba szukać sensownego balansu w naszych zachowaniach i podejściu do zagrożeń, które nas otaczają. 


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Holofernes wyrusza na wojnę przeciw Zachodowi

1 W osiemnastym roku dwudziestego drugiego dnia pierwszego miesiąca, w pałacu Nabuchodonozora, króla Asyryjczyków, rozeszła się wiadomość, że zamierza on zemścić się na całej ziemi, tak jak to zapowiedział. 2 Zwołał więc wszystkich urzędników i wszystkich dostojników swoich i przedłożył im tajny swój plan, i zapowiedział ustami swoimi zupełną zagładę całej ziemi. 3 Także i oni uchwalili zgładzić każdego żyjącego, kto by nie usłuchał mowy ust jego. 4 Gdy skończył swoją naradę Nabuchodonozor, król Asyryjczyków, wezwał Holofernesa, naczelnego dowódcę swoich sił zbrojnych, który zajmował po nim drugie miejsce, i rzekł do niego: 5 "Tak mówi wielki król, pan całej ziemi: Oto ty odejdziesz sprzed oblicza mego i zabierzesz ze sobą mężów ufających w swoje siły, pieszych sto dwadzieścia tysięcy i mnóstwo koni z dwunastu tysiącami jeźdźców. 6 I wyruszysz przeciw wszystkim krajom leżącym na zachód, ponieważ nie posłuchały rozkazu ust moich. 7 I wydasz im polecenie, aby przygotowały ziemię i wodę, ponieważ w zapalczywości mojej chcę wyruszyć przeciwko nim i zakryję całą powierzchnię ziemi nogami moich sił zbrojnych, i oddam im ją na łup. 8 A ranni ich napełnią ich doły, a wszystkie potoki i rzeki wypełnią się zabitymi tak, że aż wyleją. 9 I popędzę ich jeńców aż na krańce ziemi. 10 Idź więc i podbij mi całą ziemię ich, a jeśli sami poddadzą się tobie, zostaw mi ich do dnia ich ukarania. 11 Tych zaś, którzy będą się sprzeciwiać, niech twoje oko bezwzględnie skaże na wymordowanie i złupienie na całym twoim obszarze. 12 Na moje życie i potęgę mojego królestwa, powiedziałem i uczynię to moją ręką, 13 a ty nie wykroczysz przeciw żadnemu poleceniu swego pana, ale wypełnisz dokładnie, jak ci rozkazałem, i nie odłożysz wykonania tego". 
14 A Holofernes wychodząc od swego pana zwołał wszystkich książąt, wodzów i dowódców asyryjskich sił zbrojnych, 15 i odliczył dzielnych mężów na wyprawę wojenną, stosownie do polecenia pana swego: około stu dwudziestu tysięcy, a konnych łuczników dwanaście tysięcy. 16 I rozstawił ich w szyku bojowym, jak się ustawia wojsko. 17 Zabrał też wielbłądy, osły i muły w olbrzymiej liczbie, celem noszenia ciężarów, a owiec, wołów i kóz bez liczby, na utrzymanie ich [wszystkich], 18 a nadto dla każdego człowieka mnóstwo żywności i bardzo wiele złota i srebra z pałacu królewskiego. 19 I wyruszył on sam i wszystkie jego siły zbrojne na wyprawę, wyprzedzając króla Nabuchodonozora, aby pokryć całą ziemię ku zachodowi rydwanami, konnicą i doborowymi piechurami. 20 A razem z nim wyruszył olbrzymi tłum jak szarańcza i jak piasek ziemi, i nie można było policzyć tego mnóstwa. 
21 I opuścili Niniwę, idąc trzy dni w kierunku równiny Bektilet. Pod Bektilet rozbili obóz blisko góry, leżącej po lewej stronie Górnej Cylicji. 22 Potem [Holofernes] zabrał wszystkie swoje siły zbrojne, piechotę, konnicę i swoje rydwany i odszedł stamtąd w okolice górskie. 23 Rozgromił Fud i Lud i złupił wszystkich synów Rassisa i tych Izmaelitów, którzy mieszkali na skraju pustyni na południe od Cheleonu. 24 Przeprawił się przez Eufrat, przeszedł przez Mezopotamię, zburzył wszystkie obronne miasta nad potokiem Abronas i dotarł aż do morza. 25 Potem zdobył ziemię Cylicji, rozgromił wszystkich, którzy mu się przeciwstawili, i doszedł aż po południowe granice Jafetu, naprzeciwko Arabii. 26 Otoczył wszystkich Madianitów, spalił ich namioty i zagarnął ich stada owiec. 27 Z kolei zeszedł na równinę Damaszku podczas zbiorów pszenicy, spalił wszystkie ich pola, owce i bydło wydał na zniszczenie, miasta ich złupił, spustoszył ich ziemię, a wszystkich ich młodzieńców wyciął ostrzem miecza. 28Strach i lęk przed nim padł na mieszkańców wybrzeża, którzy byli w Tyrze, Sydonie i na mieszkańców Sur, Okiny i na wszystkich mieszkańców Jamnii. I mieszkańcy Aszdodu, Aszkelonu <i Gazy> przelękli się bardzo.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Wojciech Borkowski: W drugim rozdziale księgi Judyty Nabuchodonozor, który został zlekceważony przez pogan postanawia się zemścić i buduje machinę wojenną.

Dawidzie, czy zemsta może być twórcza? Czy zemsta może być motorem postępu?

Dawid Kołodziejczyk OP: W całym rozdziale czytamy, że zemsta jest twórcza. Nabuchodonozor buduje doskonałą strukturę, wprowadza odpowiednie procedury. Wszystko po to, żeby osiągnąć cel – zemścić się! Jak najbardziej zemsta może być twórcza.  Pragnienie zemsty może być również czymś, co wpłynie na postęp techniczny. Może być motorem działania.

Jeżeli zemsta może być twórcza, to do czego może ona  doprowadzić?

 -Jeśli ktoś jest sprawny technicznie, organizacyjnie i ma ogromne możliwości, to może niestety nawet zbudować doskonale działające obozy koncentracyjne. Jeżeli ktoś będzie konsekwentnie realizował swoje złe pragnienia, to może się okazać, że dobrze mu to wychodzi. Zależy to przede wszystkim od sprawności i umiejętności danego człowieka.

Czy postęp techniczny może być zły?

- Postęp  techniczny może być dobry i zły. To trochę, jak nóż w ręku człowieka. Możesz go użyć w dobry sposób do krojenia chleba, ale może też służyć złu. Tak samo może być z internetem. Może służyć ludzkości, ale może też prowadzić do największego syfu – pornografii, uzależnienia itp. Warto dodać, że jest też taki postęp techniczny, takie ludzkie decyzje, na które Pan Bóg zupełnie nie chce się zgodzić.

 To może lepiej się wycofać. Nie wchodzić w rozwój techniki, cywilizacji? W końcu to niesie ze sobą duże niebezpieczeństwo. Na dodatek w kościele polskim taka postawa jest trochę promowana.

-Absolutnie się na to nie zgadzam. Sam jestem dzieckiem współczesności – być może czasem za bardzo. Chrześcijanie nie mogą być oderwani od świata. To zła optyka patrzenia: jestem chrześcijaninem, więc nie mogę dotykać świata, mieć komputera, muszę być z ciemnogrodu czy średniowiecza. To byłoby zupełne niezrozumienie tego czym chrześcijaństwo jest naprawdę.

Czy myślisz, że w obecnych czasach – tak jak kiedyś Nabuchodonozor poderwał ludzi do zła – łatwo jest poderwać ludzi do złych zachowań czy działań. Do tego, co jest po prostu złem?

-Tak samo jak wtedy łatwo było poderwać do zła, a trudno do dobra, tak jest i teraz. Jeśli się jednak rozejrzysz, to zobaczysz wielu ludzi, którzy potrafią czynić dobre rzeczy. Zachęcić się i do nich zmotywować. Problemem jest raczej to, że mało się o tym mówi. Nie widzi się tego, że ludzie dążą do dobra, że czynią dobro i darzą się wzajemną życzliwością i miłością. Nie dostrzega się tego, jak ludzie w fajny i dobry sposób korzystają ze współczesności.

Faktycznie mało się o tym mówi. Dlaczego? Czemu dobro się źle sprzedaje, a zło sprzedaje się doskonale?

-Ty jesteś dziennikarzem. Wojtku, dlaczego dobro sprzedaje się trudno, a zło tak łatwo sprzedać?

Nie da się z tym dyskutować. Takie są fakty, słupki, oglądalność. Zło sprzedaje się lepiej. Dlaczego? Tego nie wiem.


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

 1 Wysłano do niego posłów, którzy przemówili do niego pokojowo: 2 "Jesteśmy sługami wielkiego króla Nabuchodonozora, padamy na twarz przed tobą. Uczyń z nami, co ci się podoba. 3 Oto nasze zagrody dla owiec, wszystkie nasze osady, wszystkie łany pszenicy, owce i bydło, i wszystkie skupiska naszych namiotów leżą przed tobą. Uczyń z tym, co ci się podoba. 4 Oto miasta nasze, a ich mieszkańcy to słudzy twoi. Przyjdź i postąp z nimi tak, jak się wydaje słuszne w twoich oczach". 5 W ten sposób przedstawili się ci mężowie Holofernesowi i takie złożyli mu oświadczenie. 6 A wtedy zszedł on na wybrzeże, on sam i jego siły zbrojne, obsadził załogami warowne miasta i wziął sobie z nich doborowych mężów jako oddziały pomocnicze. 7 A oni sami i wszyscy mieszkańcy dokoła przyjęli go wieńcami, tańcami i biciem w bębny. 
8 On zaś zburzył wszystkie ich świątynie, wyrąbał ich święte gaje, zgodnie z otrzymanym rozkazem wytracenia wszystkich bogów ziemi, tak aby wszystkie narody służyły jedynie Nabuchodonozorowi i wszystkie języki, i ich plemiona tylko jego uznawały za boga. 9 I tak przybył nad Ezdrelon, niedaleko Dotaja, które znajduje się naprzeciwko wielkiego pasma gór judzkich. 10 I rozbił obóz między Gaibal a Scytopolis, i pozostał tam przez jeden miesiąc, ażeby uporządkować wszystkie tabory swoich sił zbrojnych.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Dawid Kołodziejczyk OP: W pierwszym rozdziale Księgi Judyty przeciwnicy Nabuchodonozora – mówiąc współczesnym językiem – olewają go, nie czują zagrożenia. Czytając dzisiejszy rozdział widzimy, że dzieje się coś zupełnie przeciwnego. Poganie porzucają swoich bogów i poddają się Nabuchodonozorowi. Stają się jego sługami. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?

Wojciech Borkowski: To jest tak, że czasy się zmieniają, a mechanizmy są wciąż takie same. Od totalnego, jak powiedziałeś, olewania do czołobitności i oddawania boskiej czci . W tym tekście spostrzegamy klasyczną postawę oportunistyczną. Nieważne czy coś jest dobre, czy złe – to się nie liczy. Liczy się jedynie to, żeby się w jakiś sposób ustawić, żeby żyło się wygodnie. Nie wiem czy dobrze, ale na pewno wygodnie.

Jak myślisz: dlaczego ludzie tak bardzo chcą, żeby im było wygodnie?

-Na pewno nie wszyscy ludzie stawiają sobie za pierwszy cel wygodne życie. Są też  tacy, którzy patrzą szerzej i potrafią zapalić innych do dobrego działania. Stanowią oni jednak mniejszość. Dlaczego tak jest? Ze strachu, bo wszyscy się boimy, tłumaczymy się.

Czy tak naprawdę to jest to, czym w życiu powinniśmy się kierować?

-Idealnie jest, jeżeli się tym nie kierujemy.

Czyli chodzi o to, żeby nie było wygodnie?

Chodzi o to, żeby było dobrze, żeby było sprawiedliwie. Jest wielu ludzi, którzy nie patrzą na swoją wygodę. Nawet sama Judyta, o której w kolejnych rozdziałach będziemy rozmawiać. To jednostki zapalają resztę społeczeństwa zarówno do dobrych, jak i złych rzeczy. Wszyscy idziemy w jakimś kierunku. Jeżeli zmierzamy w złą stronę i nie potrafimy sobie wyznaczyć granicy wolności i zdrowego rozsądku to jest źle, niebezpiecznie.

Wojtku powiedz czy my nie dochodzimy do takiej konkluzji, że chrześcijaninowi nie powinno być wygodnie, ale wręcz powinno mu być niewygodnie?

-Na pewno tak nie powinniśmy myśleć. Choć czasem można mieć wrażenie, że nawet niektórzy hierarchowie tak mówią - im gorzej tym lepiej. Czyli retoryka oblężonej twierdzy, pod płaszczykiem obrony wartości itd. Można się zamykać i żyć w ten sposób. To jednak nie o to chodzi. Można żyć wygodnie, ale równocześnie godnie. Mieć wartości i określone granice, których nie przekraczamy.

Czyli do istoty chrześcijaństwa nie należy, żeby być uciemiężonym, biednym i nadstawiać drugi policzek?

-Wbiłeś mi klina ...  Oczywiście znam fragment Pisma Świętego o policzku, ale powiem Ci, że nie lubię być bity i bliższy mojemu sercu jest fragment Ewangelii, w którym Pan Jezus wyrzuca kupców ze świątyni. Ten gniew może nastąpić. Nie chodzi o to, żeby być udręczonym, ale żeby umieć żyć godnie. Aby postawić sobie dobre granice, mieć hamulce i aby zawsze umieć zachować się  porządnie.

Trochę powinniśmy podnieść nasze spuszczone polskie, chrześcijańskie głowy i wyprostować się do postawy godności ludzkiej.

-Tak. Nie znam dogłębnie chrześcijaństwa  w innych krajach, ale mam wrażenie, iż polski katolicyzm jest często uciemiężony przez samych katolików. Często traktujemy się za obywateli drugiej kategorii. Trzeba być czujnym i walczyć. Nie do końca wiadomo z kim i dlaczego. Powtarzam: Chrześcijanin powinien być wierzący, znający Słowo i umiejący postawić sobie granice.

 


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Powstanie Izraelitów przeciw Holofernesowi

1 A Izraelici mieszkający w Judei usłyszeli o wszystkim, co Holofernes, naczelny wódz asyryjskiego króla Nabuchodonozora, uczynił narodom i jak złupił wszystkie ich świątynie i wydał je na zniszczenie. 2 I ogarnął ich wielki lęk przed nim, i przerazili się ze względu na Jerozolimę i świątynię Pana, ich Boga, 3 ponieważ dopiero co wrócili z niewoli i cały naród osiedlił się w Judei, i poświęcono po zbezczeszczeniu naczynia, ołtarz i przybytek. 4 I rozesłano posłów do całej Samarii, Kona, Bet-Choron, Belmain i do Jerycha, Choba i Esora, i na dolinę Salem. 5 I pozajmowali wszystkie szczyty wysokich gór, i umocnili położone na nich osiedla. Zaopatrzyli się w żywność na wypadek wojny, ponieważ niedawno były na ich polach żniwa. 6 A najwyższy kapłan Joakim, który w owych dniach był w Jerozolimie, napisał list do mieszkańców Betulii i Baitomestaim, które leży naprzeciw Ezdrelonu przed równiną blisko Dotain, 7 nakazując im obsadzić przełęcze górskie, ponieważ tamtędy wiodła droga do Judei i łatwo było powstrzymać ich w czasie natarcia, bo przejście było wąskie, tylko na dwóch ludzi. 8 I uczynili Izraelici stosownie do rozkazu najwyższego kapłana Joakima i Rady Starszych całego ludu izraelskiego, którzy zasiadali w Jerozolimie. 9 I błagali wszyscy mężowie izraelscy Boga z wielką wytrwałością, i korzyli się z wielką żarliwością. 10 Oni sami, ich żony i dzieci, jako też bydło, i każdy przybysz, najemnik i niewolnik kupiony nałożyli wory na biodra. 
11 I wszyscy mężczyźni izraelscy, kobiety i dzieci, mieszkający w Jerozolimie, upadli na twarz przed świątynią, posypali głowy swoje popiołem i odziani w wory wyciągali ręce przed Panem. 12 Także ołtarz opasali worem i wspólnie gorąco wołali do Boga Izraela, aby nie wydawał ich dzieci na porwanie, ich żon na łup, miast ich dziedzictwa na zniszczenie, świątyni na zbezczeszczenie i zniewagę, i szyderstwo dla pogan. 13 A Pan wysłuchał ich wołania i wejrzał na ich udrękę. Lud pościł przez wiele dni w całej Judei i w Jerozolimie przed świątynią Pana Wszechmogącego. 14 Najwyższy zaś kapłan Jojakim i wszyscy stawający przed Panem kapłani i słudzy Pańscy, opasawszy biodra swe worami, składali ustawiczne całopalenia, śluby i dobrowolne dary ludu. 15 Na zawojach ich był popiół; wołali z całej siły do Pana, by nawiedził cały dom Izraela.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Wojciech Borkowski: Po przeczytaniu pierwszych trzech rozdziałów Księgi Judyty można stracić wiarę i szacunek do człowieka.  W czwartym rozdziale jest inaczej: Izraelici podejmując opór odwołują się do Boga. Czy nie jest jednak tak, że Izraelici cedują całą odpowiedzialność za to, co będzie na Boga? Czy nie jest tak, że w trudnej sytuacji, gdy mamy jakiś problem odwołujemy się do Boga – Ty to załatw? Ty stań w mojej obronie.

Dawid Kołodziejczyk OP:  Myślę, że tak często bywa. Nie bierzemy trudności na siebie. Mówimy Bogu - zrób to za mnie. Przykrywką jest pobożność na pokaz, przychodzenie do kościoła, częsta modlitwa, czytanie Pisma Świętego. Czasami bywa taka tendencja w chrześcijaństwie, że zamiast załatwiać sprawy z Panem Bogiem, ludzie zrzucają je na Pana Boga.

Załatwiać sprawy z Panem Bogiem, czyli..?

-Zamiast być z Panem Bogiem i zapraszać Go do swojej codzienności, niektórzy ludzie przerzucają swoje sprawy na Pana Boga. Mówią – Ty to zrób. Ja się modlę, jestem uczciwy, prawy.  Staję przed Tobą, chcę Cię kochać, uwielbiać. Mogę Ci śpiewać, a Ty załatw za mnie wszystko. Załatw za mnie moje problemy finansowe. Załatw mi doskonałą żonę. Tylko to Ty Panie Boże zrób. Wszystko od początku do końca.

A jak powinno być?

-Konsekwencje mogą być różne. Nie wymyślimy wszystkich scenariuszy życiowych. Jednym z niebezpieczeństw jest to, że kiedy Pan Bóg nie załatwia za nas sprawy, to mówimy: Panie Boże, Ty się o mnie nie troszczysz, nie interesujesz się mną, Ty mnie nie kochasz. Być może mnie odrzucasz. Powstaje pytanie: po co mi taki Bóg? Po co mi Bóg, który nie załatwia za mnie spraw,  nie pokonuje moich trudności? Czasem taka perspektywa  mocnego pójścia za Panem Bogiem, tylko po to, żeby On de facto rozwiązał moje trudności życiowe, może skutkować odejściem od Boga. Rozbijamy się wówczas o tę skałę chrześcijańskiej niewiary.

Na marginesie: pamiętaj o Ojcze nasz - kiedy mówimy bądź wola Twoja a nie moja... Zobacz, jak trudno tym żyć.

Jak w takim razie powinno to wyglądać? Mówiłeś, że powinniśmy zaprosić Pana Boga. Na czym to zaproszenie ma polegać?

-Być może jako dominikanin nie powinienem tego mówić, ale Ignacy Loyola w tej sprawie miał świetny pomysł. On mówił tak:

 „ Tak ufaj Bogu, jakby całe powodzenie spraw zależało od Boga; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła”.

To takie podwójne pójście i do Pana Boga i działanie samemu. Z kolei św. Tomasz mówi, że łaska buduje na naturze (taki teologiczny żargon), tzn. że Bóg buduje na tym wszystkim, co my sami jesteśmy w stanie zrobić. Myślę, że to jest jakiś ideał. Wcale nie chcę powiedzieć, że to jest łatwe i proste. Wręcz przeciwnie. To jest ciągłe zmaganie się.

Czyli to nie jest tak, jak mówiłem na początku. Izraelici podjęli konkretne działanie. Nie zachowali się w kluczu jak trwoga, to do Boga, tylko tak, jak właśnie o tym rozmawiamy, tak jak trzeba.

-Myślę, że tak. Zobacz, to dobra postawa. Oni nie uciekają do Boga. W całości oddają się Bogu, ale z drugiej strony z zawziętością starają się obronić. Zobacz, że Izraelici angażują się w swoją modlitwę, a z drugiej strony kapłan Jojakim wysyła ludzi na przełęcze górskie – tam najłatwiej było powstrzymać wroga. Mamy tu pójście za Bogiem i konkretne działanie z Bogiem.

Zapraszamy Pana Boga i jednocześnie działamy.

-Tak.


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Achior przestrzega Holofernesa

1 I oznajmiono naczelnemu wodzowi sił zbrojnych asyryjskich, Holofernesowi, że Izraelici przygotowali się do wojny: zamknęli przełęcze górskie i umocnili wszystkie szczyty wysokich gór, a na równinach poustawiali przeszkody. 2 A on wpadł w gwałtowny gniew, zawołał wszystkich książąt Moabu i dowódców Ammona, i wszystkich satrapów wybrzeża. 3 I przemówił do nich: "Synowie Kanaanu, odpowiedzcie mi, co to za naród mieszka w górach i co za miasta oni zamieszkują, jaka jest liczebność ich sił zbrojnych, w czym tkwi ich moc i siła? Kto stoi na ich czele jako król dowodzący ich wojskiem? 4 Dlaczego wzgardzili mną, nie wychodząc mi na spotkanie, inaczej niż wszyscy mieszkańcy Zachodu?" 5 Na to odpowiedział Achior, wódz wszystkich Ammonitów: "Niechaj posłucha pan mój mowy z ust sługi swego, a opowiem ci prawdę o tym narodzie, który zamieszkuje te góry blisko ciebie. Nie wyjdzie z ust sługi twego żadne kłamstwo. 6 Naród ten to potomkowie Chaldejczyków. 7 Najpierw byli przybyszami w Mezopotamii, ponieważ nie chcieli iść za bogami swoich przodków, którzy mieszkali w ziemi chaldejskiej. 8 Oni odstąpili od drogi swoich przodków i oddawali cześć Bogu nieba, Bogu, którego uznali. A gdy ich wypędzono sprzed oblicza bogów swoich, uciekli do Mezopotamii i mieszkali tam przez wiele dni. 9 A ich Bóg polecił im wyjść z tego miejsca zamieszkania i udać się do ziemi Kanaan. I osiedlili się tam, wzbogacili się w złoto, w srebro i w bardzo liczne trzody. 10 Potem zstąpili do Egiptu, ponieważ głód zapanował w całej ziemi Kanaan. Tam byli przybyszami, jak długo byli żywieni. Tam też rozrośli się w wielkie mnóstwo i niezliczone było ich plemię. 11 Ale król egipski powstał przeciwko nim i podstępnie gnębił ich pracą przy cegłach. Uciskano ich i uczyniono ich niewolnikami. 12 A oni wołali do swego Boga, a On poraził całą ziemię egipską plagami, na które nie było lekarstwa. I wyrzucili ich Egipcjanie od siebie. 13 I wysuszył Bóg przed nimi Morze Czerwone, 14 i poprowadził ich drogą pod Synaj i do Kadesz-Barnea. A oni wypędzili wszystkich mieszkańców pustyni. 15 Sami osiedlili się w ziemi Amorytów i dzięki swej sile wytracili wszystkich Cheszbonitów. Potem przekroczyli Jordan i zawładnęli wszystkimi górami. 16 Wypędzili od siebie Kananejczyków, Peryzzytów, Jebusytów i Sychemitów, a także wszystkich Girgaszytów i mieszkali tam przez wiele dni. 17 I dopóki nie grzeszyli wobec swego Boga, szczęście im sprzyjało, ponieważ z nimi jest Bóg, który nienawidzi zła. 18 Lecz kiedy odstąpili od drogi, którą im przykazał, wtedy bardzo wielu ich wyginęło w licznych wojnach i uprowadzono ich do niewoli do obcej ziemi. Świątynię ich Boga zrównano z ziemią, a miasta ich zdobyli ich przeciwnicy. 19 Ale teraz nawrócili się znowu do Boga swego, przyszli z wygnania, gdzie byli rozproszeni, i zajęli Jerozolimę, w której znajduje się ich świątynia, i zajęli górską okolicę, ponieważ była bezludna. 20 A teraz, władco i panie, jeżeli jest w tym narodzie jakaś wina i jeśli zgrzeszą przeciw swemu Bogu, to my dostrzeżemy w nich tę przyczynę upadku, a wtedy wstąpimy na góry i będziemy walczyli z nimi. 21 Jeśli jednak w tym narodzie nie ma nieprawości, to niechaj odstąpi pan mój od nich, by przypadkiem ich nie bronił Pan i Bóg ich i abyśmy się nie stali pośmiewiskiem wobec całej ziemi". 
22 A kiedy Achior skończył mówić te słowa, szemrał cały lud otaczający namiot. Dostojnicy zaś Holofernesa i wszyscy zamieszkujący wybrzeże i [ziemię] Moabu powiedzieli, żeby posiekać go w kawałki. 23 "Czyż będziemy się bali synów Izraela? Przecież to naród, w którym nie ma ani siły, ani potęgi do poważnej walki. 24 Dlatego wstąpmy na góry, a oni staną się pastwą całego twego wojska, o władco Holofernesie!"


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Dawid Kołodziejczyk OP: Wojtku, w 5 rozdziale ks. Judyty, Achior opowiada przez cały czas o tym, jak Pan Bóg działał w życiu Izraelitów. Czy Ty też masz, takie doświadczenie bardzo konkretnego działania Pana Boga w swoim życiu?

Wojciech Borkowski: To jest trudne pytanie. To jest bardzo osobiste pytanie... Odpowiem tak: w moim życiu byłem w takich momentach, kiedy wszystko szło źle, kiedy szedłem w niedobrą stronę. Jednak nie wiedzieć czemu finalnie zawsze wychodziłem bez szwanku. I nie była to moja zasługa. A sytuacje były ekstremalne. To był splot okoliczności, które sprawiały, że zapowiadało się źle, a wychodziło dobrze. Myślę, że często Pan Bóg działa przez innych ludzi, którzy nagle pojawiają się i czynią dobro.

Wiele osób w takim momencie mówi, że to jest zbieg okoliczności, że to przypadek, że tak się mogło zdarzyć, ale nie musiało, że Pan Bóg nie ma z tym nic wspólnego. Czy masz takie przekonanie, że to faktycznie On tworzył tą historię?

- Tak. Tych okoliczności było zbyt dużo. Ja rozumiem, jeden, dwa zbiegi okoliczności. W pewnym momencie poczułem taką rękę, która mnie prowadziła. Chciałem iść w lewo, a skręcałem w prawo – i to dobrze. Owszem można mówić, że to przypadek czy zbieg okoliczności, ale jeżeli to szło w dobrym kierunku – mimo, że zapowiadało się inaczej – to jestem pewien, że to Bóg.

Czyli masz takie przekonanie, że to Bóg? Czy wracasz do tych wydarzeń? Czy pamiętasz o nich w codzienności?

- W codzienności na pewno nie. Pamiętam w  sytuacjach, kiedy dochodzi do kryzysów, kiedy nie widzę racjonalnych rozwiązań. Wtedy sobie przypominam, że przecież tak już było. Gdzieś szedłem – miało być źle, ale wychodziłem z tego. To są takie momenty, które są trudne, ale mnie budują.

Czy to jest tak, że doświadczenie Pana Boga z przeszłości pozwala Ci w przechodzeniu aktualnych trudności, problemów, spraw?

 - Tak. Im jestem starszy, tym spokojniej podchodzę do pewnych spraw. Kiedyś,  jak ktoś mówił mi, że Bóg zadziała, to różnie na to reagowałem.  Dzisiaj już tak bym się nie odważył. Wiem, że w moim życiu działa Pan Bóg. Nie ma to znaczenia czy mi się to podoba, czy nie, ale się temu poddaje.

Nie masz wrażenia, że w takim kontekście łatwo żyć przeszłością. Włożyć stare, dobre doświadczenie Pana Boga w dziś i zamiast teraźniejszością żyć przeszłością? Żyć doświadczeniem, które już nie istnieje?

- Nie, ponieważ działanie Pana Boga jest za każdym razem inne. Rozwiązania, które przychodzą najczęściej mnie zaskakują. Więc jestem przekonany, że nie oznacza to życia przeszłością.

To pewnie o to chodzi w tym fragmencie, który dziś czytamy. Chodzi o to, żeby zobaczyć przeszłość, w której Pan Bóg działał, po to, żeby mieć nadzieję na Jego działanie w kolejnych wydarzeniach. Chyba często tak jest w Piśmie Świętym, że wydarzenia z przeszłości (np. przejście przez Morze) mają za zadanie umocnić Izraelitów w ich życiu. Zobacz, że z drugiej strony Izraelici mimo tego doświadczenia nie są gotowi Bogu zaufać. To jest niełatwa sztuka. Wziąć to doświadczenie i mieć takie głębokie przekonanie, że Bóg jest we wszystkim od początku do końca.


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Wydanie Achiora Izraelitom

1 A gdy się uspokoiło wzburzenie mężów stojących wokół rady, naczelny wódz asyryjskich sił zbrojnych, Holofernes, przemówił do Achiora w obecności całego tłumu cudzoziemców i wszystkich synów Moabu: 2 "Kim ty jesteś, Achiorze, i wy, najemnicy Ammona, że prorokujesz nam, tak jak choćby dziś, i radzisz nie walczyć z narodem Izraela, ponieważ ich Bóg będzie ich osłaniał tarczą? A któż jest bogiem, jak nie Nabuchodonozor? On pośle potęgę swoją i wygładzi ich z powierzchni ziemi, a ich Bóg nie ocali ich. 3 My, słudzy jego, pokonamy ich jak jednego człowieka i nie potrafią powstrzymać naporu naszych koni. 4 Stratujemy ich nimi, i góry przesiąkną ich krwią, a równiny ich napełnią się ich trupami. I nie ostoi się ślad ich stóp przed nami, ale wyginą do ostatniego - to mówi król Nabuchodonozor, pan całej ziemi. Tak on powiedział, a jego słowa nie będą daremne. 5 Ty zaś, Achiorze, najemniku Ammona, ty, który wypowiedziałeś te słowa w dniu twojej nieprawości, nie zobaczysz mnie już więcej od tego dnia, aż wywrę zemstę na narodzie tym, przybyłym z Egiptu. 6 Wtedy miecz mojego wojska i dzida sług moich przeszyją twoje boki, i gdy nadejdą, zginiesz między pobitymi. 7 A teraz moi słudzy odprowadzą cię na górę i umieszczą w jednym z miast między przełęczami. 8 Ty nie zginiesz, aż razem z nimi ulegniesz zagładzie. 9 A jeśli spodziewasz się w sercu swoim, że nie zostaną pokonani, to niech twarz twoja się nie smuci. To powiedziałem i ani jedno słowo moje nie zawiedzie". 
10 Potem polecił Holofernes sługom swoim, którzy stali obok niego w namiocie, aby pojmali Achiora i zaprowadzili go do Betulii, i oddali go w ręce Izraelitów. 11 I pojmali go słudzy jego, i wyprowadzili poza obóz na równinę, a z równiny wstąpili na górę i doszli do źródeł położonych poniżej Betulii. 12 A gdy ich dostrzegli ludzie z miasta na szczycie góry, chwycili za broń i wyszli z miasta na szczyt góry. Wszyscy zaś procarze zagrodzili im dojście do wąwozu i rzucali na nich kamienie. 13 A oni czołgając się u podnóża góry związali Achiora i porzuciwszy go u stóp góry, odeszli do swego pana. 
14 Izraelici zaś zeszli ze swego miasta, zatrzymali się przy nim i rozwiązawszy go, zaprowadzili do Betulii i postawili przed naczelnikami miasta. 15 A byli nimi w owym czasie: Ozjasz, syn Miki, z pokolenia Symeona, i Chabris, syn Gotoniela, i Charmis, syn Melkiela. 16 Oni zaś zwołali całą starszyznę miasta. Zbiegła się też cała młodzież i kobiety na zebranie i ustawili Achiora w środku całego ludu ich, a Ozjasz wypytywał go o to, co się stało. 17 A on w odpowiedzi powtórzył im słowa doradców Holofernesa i wszystkie te słowa, którymi on sam przemawiał pośród książąt, synów Aszszura, oraz te, które wypowiedział butnie Holofernes przeciw domowi Izraela. 18 A lud rzucił się na ziemię, oddał pokłon Bogu i wołał słowami: 19 "Panie, Boże niebios, zważ na ich pychę i zlituj się nad poniżeniem naszego narodu, spójrz na twarze tych, którzy w tym dniu poświęcają się Tobie". 20 Potem pocieszali Achiora i bardzo go chwalili. 21 A Ozjasz zabrał go ze zgromadzenia do swego domu i wydał ucztę dla starszyzny. Przez całą ową noc błagano Boga Izraela o pomoc.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Wojciech Borkowski: Dawidzie, dlaczego Achior został wydalony do Izraelitów? Przecież chciał przestrzec, mówił prawdę. Wszystko, co powiedział było powiedziane w trosce o własny naród.

Dawid Kołodziejczyk OP: Trudno mi powiedzieć tak jednoznacznie, bo nie jestem biblistą. Wydaje mi się, że faktycznie został wydalony właśnie dlatego, że mówił prawdę. Powiedział coś, co nie było dla nich wygodne, nie było łatwe. Coś, co gdyby wzięli sobie do serca, to musieliby podjąć jakieś decyzje, np. o wycofaniu swoich wojsk, nie podejmowaniu walki z Panem Bogiem.

Jednak ta decyzja była bardzo radykalna. Wydalenie swojego w efekcie oznaczało śmierć dla niego. Uznano go za zdrajcę?

-Wydalili, bo im nie był na rękę. Zobacz czy nie ma analogicznych doświadczeń w kontekście współczesności? Są takie sytuacje i miejsca, gdzie ludzie mówią prawdę, a są odrzucani na boczny tor.

 No tak. Jest mnóstwo takich przypadków. Czy można to zmieniać, czy można próbować z tym walczyć?

- Myślę, że współcześnie wielu ludziom trudno jest rozeznać co jest prawdą, a co nie. Po drugie,  gdy ktoś mówi Ci coś, co jest prawdziwe, ale w jakiś sposób niewygodne, np. że mówisz niewyraźnie kazania, to wtedy zdecydowanie lepiej jest zaprzeczyć. Tłumaczysz sobie, że ta osoba słabo słyszy i słyszała mnie tylko raz. Dużo trudniej jest skonfrontować siebie z tą informacją. Może jest tak, że ta osoba ma rację. Tylko, co to znaczy? To znaczy, że muszę nad tym popracować. Muszę zmierzyć się z tym, że mówię niewyraźnie. To będzie ode mnie wymagało. Tego mi się nie chce. Rozumiesz? Nie chce. Chce Ci się pracować nad tym, żeby wyraźniej mówić?

Nie.

- Mnie też nie. Nie chce mi się pracować nad wieloma rzeczami. Prawda, którą czasem słyszymy wymaga i bywa, że trudno się nam z nią skonfrontować. W szczególności jest to trudne, kiedy dotyczy mnie samego. Kiedy muszę sam coś z tym zrobić czy popracować nad sobą.

Czy to oznacza, że potrzebujemy więcej dystansu, więcej pokory do siebie?

-Wiesz dystans i pokora w stosunku do siebie są ważne. Myślę jednak, że najważniejsza jest w tym świadomość tego, że nigdy nie będziemy doskonali. Jeśli ktoś mówi mi prawdę, to warto w punkcie wyjścia założyć, że nie po to, aby mi dokopać, ale po to, żebym mógł coś poprawić i być lepszym. Niestety, takiego zaufania do drugiej osoby nam brakuje. Czasem już na wstępie zakładamy, że ktoś zrobi nam krzywdę. Takie, prawdziwe zaufanie jest otwartością.

Ojcze, jak twoim zdaniem rozpoznać te prawdę w życiu publicznym? Dzisiaj wiemy, że liczy się szeroko rozumiana popularność. Nie do końca liczy się prawda.

- Przede wszystkim musi być szacunek wobec wszystkiego, czego / kogo słuchamy. Często jednak brakuje nam tego szacunku i decyzji na usłyszenie tego, co drugi człowiek ma do powiedzenia. Nie chcemy usłyszeć treści, która jest potrzebna do tego, żeby uczciwie i prawdziwie polemizować. To jest duży błąd - brak szacunku i pokory wobec drugiej osoby. Usłyszeć, zrozumieć, dotknąć głębi. Dopiero wtedy będziesz mógł odnaleźć prawdę. Będziesz wiedział po jakich rejonach się poruszasz. Dopiero wtedy będziesz mógł to wartościować, jeśli to wartościowanie do czegokolwiek będzie potrzebne.

Mówisz o zagłębieniu się w drugą osobę, o zrozumieniu kogoś innego. Jeśli jednak dostajesz gotowy, prosty i ukierunkowany przekaz dotyczący konkretnej osoby lub sytuacji, to co wtedy? Przecież duża część społeczeństwa wartościuje rzeczywistość na podstawie tego co mówią media.

-Masz rację. Wiele osób mówi – w gazecie napisali, czytaj: to znaczy, że tak jest, że to jest prawda.

Tak, w telewizji powiedzieli… Pracując z kamerą zawsze towarzyszy mi takie przekonanie, że mam w rękach potężną broń, którą mogę zniszczyć człowieka, ośmieszyć każdą sytuację. Na szczęście można również wiele dobrego uczynić. Potencjalny widz nie ma niestety możliwości, żeby rozpoznać sytuację, żeby się wsłuchać.

-Tak. To jest ciekawe. Gdy znasz się na jakiejś branży, to szybko zorientujesz się czemu dany przekaz ma służyć, np.: gdy znasz się na kościele, to łatwiej zrozumieć Ci pewne relacje i widzisz do czego one tak naprawdę zmierzają. Ich także trzeba posłuchać, ale równocześnie trzeba mieć dystans i chęć rzetelnego ich zrozumienia.

Myślę, że chodzi o to, aby na podstawie doniesień medialnych wystrzegać
się bezkrytycznego powielania stanowiska - tak powiedzieli, to tak na pewno jest.  Na koniec warto dodać, że nie chodzi o to, aby popadać w paranoję spisku twierdząc, że wszędzie, wszyscy kłamią Chodzi jedynie o zachowanie umiaru i zdrowego rozsądku.


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Natarcie Holofernesa na Betulię

1 Następnego dnia Holofernes wydał rozkaz całemu swojemu wojsku i wszystkim tym ludziom, którzy szli z nim jako sprzymierzeńcy, aby ruszyli na Betulię i wpierw obsadzili wejścia na górę, i rozpoczęli walkę z synami Izraela. 2 Tego dnia ruszyli wszyscy jego zbrojni ludzie. A jego siły zbrojne liczyły sto siedemdziesiąt tysięcy wojowników pieszych i dwanaście tysięcy konnych, oprócz taboru i ludzi pieszych, którzy szli z nimi - olbrzymie mnóstwo. 3 I rozbili obóz na równinie obok źródła przed Betulią, i zajęli obszar szeroki od Dotain aż po Belbaim, a długi od Betulii aż po Kyamon, które leży naprzeciw Ezdrelonu. 4 A kiedy synowie Izraela zobaczyli ich mnóstwo, przerazili się bardzo i mówili jeden do drugiego: "Teraz oskubią oni całą powierzchnię ziemi, i ani wysokie góry, ani wąwozy, ani pagórki nie wstrzymają ich naporu". 5 Potem każdy wziął do ręki oręż wojenny i zapaliwszy ognie na swoich wieżach, trwali na straży przez całą ową noc. 6 A na drugi dzień Holofernes wyprowadził całą swoją konnicę przed oczy Izraelitów, którzy byli w Betulii. 7 Zbadał wejścia do ich miasta, przepatrzył źródła wody i obsadził je, ustawiając nad nimi wartowników, sam zaś odszedł do swego wojska. 8 Potem przyszli do niego wszyscy zwierzchnicy synów Ezawa, przywódcy ludu moabskiego i dowódcy wybrzeża i powiedzieli: 9 "Posłuchaj, władco nasz, rady, aby porażka nie spotkała twoich sił zbrojnych. 10 Ten naród Izraelitów nie ufa swoim oszczepom, ale wysokościom gór, na których mieszka. Nie jest bowiem łatwo wejść na szczyty ich gór. 11 Tak więc, o władco, nie walcz z nimi, jak się walczy w szyku bojowym, a wtedy ani jeden mąż nie zginie z twego ludu. 12 Zostań w swoim obozie i oszczędzaj każdego człowieka z twoich sił zbrojnych, a tylko słudzy twoi niech opanują źródło wody, które wypływa u podnóża góry. 13 Stamtąd bowiem czerpią wodę wszyscy mieszkańcy Betulii. Zniszczy ich pragnienie i poddadzą swoje miasto. Wtedy my i lud nasz wstąpimy na pobliskie wierzchołki gór i rozbijemy na nich obóz, i pilnować będziemy, aby nie uszedł z miasta ani jeden mąż. 14 I zginą od głodu, oni, ich żony i dzieci. A zanim dosięgnie ich miecz, już powaleni leżeć będą na ulicach miejsca ich zamieszkania. 15Tak srogo odpłacisz im za to, że zbuntowali się i nie wyszli przed ciebie w pokoju". 16 I spodobały się ich słowa Holofernesowi jak również wszystkim jego sługom, i rozkazał postąpić tak, jak mówili. 
17 I wyruszył obóz synów Ammona, a za nim pięć tysięcy Asyryjczyków. Rozłożyli się obozem w dolinie i wpierw zajęli wody i źródła wód Izraelitów. 18 A synowie Ezawa i synowie Ammona odeszli i rozbili obóz na górze naprzeciw Dotain. Posłali swoich ludzi na południe i na wschód naprzeciw Egrebel, które leży blisko Chus nad potokiem Mochmur. Reszta wojska Asyryjczyków zajęła pozycje na równinie i zakryła całą powierzchnię ziemi. Namioty ich i tabory rozłożono w olbrzymiej liczbie, było tego bardzo wielkie mnóstwo. 
19 Wtedy zawołali Izraelici do Pana, Boga swego, bo upadli na duchu, gdyż ich otoczyli wszyscy wrogowie i nie było możliwości ucieczki spośród nich. 20 I otaczał ich dokoła cały obóz Asyryjczyków przez trzydzieści cztery dni: piechota, rydwany i konnica. I wyczerpały się wszystkim mieszkańcom Betulii wszystkie ich zbiorniki wody. 21 I opróżniły się cysterny. Nie mieli tyle wody, aby ugasić pragnienie nawet przez jeden dzień, dlatego dawano im do picia wodę wydzielaną. 22 Straciły więc ducha ich dzieci, a kobiety i młodzieńcy mdleli z pragnienia i padali na ulicach miasta i przy wejściach do bram, i nie było w nich siły. 23 Cały lud, młodzieńcy, kobiety i dzieci otoczyli wokoło Ozjasza i naczelników miasta i wołali donośnym głosem wobec całej starszyzny słowami: 24 "Niechaj rozsądzi Bóg między wami a nami, bo wyrządziliście nam wielką krzywdę, nie układając się o pokój z Asyryjczykami. 25 A teraz już nie ma pomocy dla nas: Bóg wydał nas w ich ręce, abyśmy z pragnienia padali przed nimi i całkowicie zginęli. 26 A teraz przywołajcie ich i wydajcie całe miasto na łup ludziom Holofernesa i wszystkich jego sił zbrojnych. 27 Lepiej bowiem będzie dla nas, że się staniemy ich zdobyczą. Pójdziemy bowiem do niewoli i tak będziemy żyli, i nie będziemy patrzyli na śmierć naszych niemowląt i na żony, i dzieci nasze, jak umierają. 28 Bierzemy na świadków przeciwko wam niebo i ziemię, i Boga naszego, i Pana ojców naszych, który nas karze za grzechy nasze i za przestępstwa naszych przodków, aby nie postąpił w dniu dzisiejszym według tych słów". 
29 I powstał wielki, jednogłośny lament wśród wszystkich zebranych, i wołali do Pana Boga donośnie. 30 A Ozjasz rzekł do nich: "Bądźcie mężni, bracia! Przetrwamy jeszcze pięć dni. W tych dniach Pan i Bóg nasz okaże nam miłosierdzie swoje, On bowiem nie opuści nas do końca. 31 Jeżeli dni owe miną i nie przyjdzie nam pomoc, uczynię stosownie do waszego życzenia". 32 Potem rozesłał lud, każdego na swoje stanowisko. I poszli na mury i na wieże swego miasta, a kobiety i dzieci odesłano do ich domów. A w mieście panowało wielkie przygnębienie.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Dawid Kołodziejczyk OP: Pewnie wielokrotnie słyszysz na kazaniach, żeby zaufać Panu Bogu. Ja sam wielokrotnie o tym mówię. Powiedz, jak to jest z drugiej strony? Co myślisz, kiedy kapłani mówią o tym, aby zaufać Bogu? 

- Łatwo jest mówić: „to się ułoży - zaufaj Panu Bogu”. Łatwo jest tak mówić innym. Myślę, że również łatwo jest ufać w zwyczajności życia, kiedy wszystko idzie dobrze. Kiedy jednak nadchodzą trudne sytuacje, gdy trwają długo i dotyczą ekstremalnych spraw, to z zaufaniem bywa różnie. Trzeba mimo wszystko ufać. Ale co to znaczy ufać, jeśli cały świat nam się wali na głowę? Wszystkie decyzje, które podejmujemy w efekcie okazują się złe. Co wtedy? Dalej ufać?

Powiedziałeś, że w zwyczajności jest łatwo zaufać Bogu. Czy rzeczywiście tak jest? Czy można zaufać Bogu, którego nie widzisz, którego nie dotykasz, który – patrząc kategoriami ludzkimi – Ci nie odpowiada? Czy w codzienności łatwo jest zaufać?

-Odpowiem z własnego doświadczenia. Jeżeli dobrze mi idzie, to ja bardzo kocham Pana Boga i bardzo mu ufam. Fajnie mi się układa więc Bóg jest ze mną.

Co z takimi sytuacjami, o jakich czytamy dzisiaj w księdze Judyty? Betulia jest okrążona przez Nabuchodonozora. Jest mnóstwo wojsk. Bronią się kilka dni. Widać, że nie mają szans. Są spragnieni. Nie mają jedzenia. Powstaje tzw. bunt na pokładzie. Przychodzą do Ozjasza i mówią: zostaw, wydaj miasto, bo my tutaj pomrzemy. Co z takimi sytuacjami, gdy po ludzku masz poczucie opuszczenia?

-Każdy w swoim życiu przeżywa chwilę opuszczenia. Ma poczucie tego, że Pan Bóg go nie słucha, że się nim nie interesuje. Wtedy trzeba mimo wszystko, możliwie spokojnie, próbować przejść przez tę sytuację. Tak przejść, aby nie pogubić się po drodze, aby nie zranić innych. Iść mimo wszystko w dalszym ciągu z Panem Bogiem. Zdać się na Niego i jednocześnie podejmować śmiałe decyzje. Ja sobie kiedyś w takiej sytuacji zadałem pytanie: mogę obrazić się na Pana Boga, ale co mi to da? W ekstremalnej sytuacji mogę powiedzieć: nie ma Cię Boże. Jeśli jednak w wielu dobrych sytuacjach doświadczyłem Jego obecność, dlatego w tych trudnych zwyczajnie trzeba trwać. I tyle.

Co z takimi sytuacjami, kiedy drogi Pana – jak mówi Pismo – nie są naszymi drogami? Wyobraź sobie taką sytuację, tak hipotetycznie: Bóg nie chce bronić Betuli, chce żeby upadła. Wtedy tak po ludzku, to miasto upadnie. Jak w takim kontekście ufać Bogu? Po ludzku nie stanie się to, o co prosisz Boga. Co wtedy, kiedy nie jesteśmy wysłuchani? Kiedy Bóg nie robi tego, czego byśmy chcieli?

-Nie potrafię odpowiedzieć wprost. Sam mam wiele pytań, dlaczego dzieje się tak,  chociaż ja bym chciał zupełnie inaczej. Myślę, że często odpowiedzi w odpowiednim czasie przynosi samo życie. Trwanie w Panu Bogu nigdy nie zawodzi. To musi być też łaska. Nie jest tak, że ufamy Panu Bogu sami z siebie.

Jeśli mam łaskę, to ufam Bogu, a jak nie, to mu nie ufam. Z góry wiadomo, kto mu zaufa, a kto nie. Sprawa pozamiatana.

-Nie. Na pewno nie. Człowiek jest wolny. Można Panu Bogu zaufać. Można wybrać wiarę w Pana Boga. Można też zupełnie Pana Boga odrzucić. Jeśli człowiek będzie wierzył, to Pan Bóg da łaskę. Jest wolna wola, na siłę nic nie ma.

Jeśli będę chciał zaufać Bogu, to on mnie poprowadzi i umocni w tym zaufaniu, a jeśli nie będę chciał, to nie?

-Jeżeli nie ufam Panu Bogu, to nawet jeżeli otrzymuję łaskę, to nie korzystam z niej. Natomiast jeżeli ufam Pan Bogu, choćby nawet było to trudne zaufanie, to łaska powinna działać. Chodzi o to, żeby w każdej sytuacji ufać. Nie chcę powiedzieć, że ja zawsze potrafię zaufać Panu Bogu. To jest bardzo trudne. Jak jest źle, to jest mi bardzo trudno ufać Panu Bogu. Tak się wtedy zastanawiam: jeśli nie zaufam Bogu, to komu będę ufał w dzisiejszym świecie?

Żyjemy we współczesności, możesz zaufać sobie, korporacji, pieniądzom jest dużo opcji.

-Jak wiesz jestem człowiekiem mediów. Nie mam złudzeń. Po wielu latach doświadczenia trudno jest mi zachłysnąć się błyskotkami. Wiem też, że bardzo łatwo można stracić kontrole nad sobą łatwo się zagubić. Znamy wiele takich przykładów w życiu codziennym. Powoli dochodzę do wniosku, że jeśli nie zaufam Panu Bogu, to nikomu nie mogę ufać. Nie będę bezkrytycznie ufał korporacji, mediom, politykom. Wiem, że wszędzie tam są jakieś interesy. Pan Bóg nie ma interesików.

Mam świadomość tego, że jesteś wierzący i starasz się budować życie z Bogiem. Jest w tobie dużo zaufania do Boga, nawet w trudnych sytuacjach. Jak obserwuję dzisiejszy świat i ludzi, to widzę, że wielu nie ufa Bogu w sprawach ważnych, ale też w małych i codziennych sprawach. Pytam wprost: poradź, jak budować zaufanie, co robić?

-Przede wszystkim trzeba popatrzeć, komu długofalowo można zaufać. Chodzi o to, że jeśli będziemy ufać w małych sprawach, to łatwiej będzie ufać w sprawach dużych i ważnych. Trzeba uczciwie popatrzeć, komu czy czemu można zaufać? Możesz zaufać bezgranicznie korporacji, dla której pracujesz, tylko, że kiedyś zderzysz się z tym, że przestaniesz być dla niej wydajny i wtedy korporacja Cię wypluje. To często są ludzkie dramaty. Ufamy bezgranicznie trendom, modom – traktując Pana Boga niepoważnie.  Później w momencie, gdy tracimy to, czemu tak bezgranicznie ufaliśmy jest źle. I jaki wtedy masz punkt odniesienia? 


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Pierwsze wystąpienie Judyty

1 W tych dniach usłyszała o tym Judyta, córka Merariego, syna Usa, syna Józefa, syna Uzzjela, syna Chilkiasza, syna Ananiasza, syna Gedeona, syna Refaima, syna Achitoba, syna Eliasza, syna Chilkiasza, syna Eliaba, syna Natanaela, syna Szelumiela, syna Suriszaddaja, syna Izraela. 2 A mąż jej Manasses z tego samego pokolenia i z tego samego rodu zmarł podczas żniw jęczmiennych. 3 Stał bowiem przy wiążących snopy na polu i słońce poraziło mu głowę, i upadł na swoje łóżko, i zakończył życie w mieście swoim w Betulii, i pogrzebano go razem z jego przodkami na polu między Dotain i Balamon. 4 W domu swoim Judyta była wdową przez trzy lata i cztery miesiące. 5 Na dachu swego domu postawiła sobie namiot, nałożyła wór na biodra i nosiła na sobie swoje wdowie szaty. 6 Pościła przez wszystkie dni swojego wdowieństwa, oprócz wigilii przed szabatami i samych szabatów, przededni nowiu i podczas nowiu oraz oprócz uroczystości i radosnych świąt domu izraelskiego. 7 Była piękna i na wejrzenie bardzo miła. Mąż jej Manasses pozostawił jej po sobie złoto, srebro, sługi, służące, bydło i rolę. A ona tym zarządzała. 8 I nie było nikogo, kto by powiedział o niej złe słowo, ponieważ bardzo bała się Boga. 9 I usłyszała wielkie narzekania ludu na naczelnika miasta, ponieważ byli przygnębieni z powodu braku wody. Usłyszała też Judyta o słowach, jakie wygłosił do nich Ozjasz, przysięgając im, że po pięciu dniach wyda miasto Asyryjczykom. 
10 I posłała swoją niewolnicę, zarządzającą wszystkimi jej dobrami, i poprosiła Chabrisa i Charmisa, starszych w jej mieście. 11 I przyszli do niej, a ona im rzekła: "Posłuchajcie mnie, naczelnicy mieszkańców Betulii! Niesłuszna jest wasza mowa, którą dziś wygłosiliście do narodu, i złożyliście przysięgę, którą wypowiedzieliście [jako warunek] między Bogiem a wami, i oświadczyliście, że wydacie miasto w ręce waszych wrogów, jeżeli w tych dniach Pan nie przyjdzie wam z pomocą. 12 Kim wy właściwie jesteście, żeście wystawiali na próbę w dniu dzisiejszym Boga i postawili siebie ponad Boga między synami ludzkimi? 13 Wy teraz doświadczacie Wszechmogącego Pana i dlatego nigdy nic nie zrozumiecie. 14 Nie zbadacie głębokości serca ludzkiego ani nie przenikniecie myśli jego rozumu; jak więc wybadacie Boga, który wszystko to stworzył, jak poznacie Jego myśli i pojmiecie Jego zamiary? Przenigdy, bracia, nie drażnijcie Pana Boga naszego! 15 Gdyby nawet nie zechciał nam pomóc w tych pięciu dniach, to ma On moc obronić nas w tych dniach, w których zechce, albo zgubić nas na oczach naszych wrogów. 16 Wy zaś nie wymuszajcie zarządzeń od Pana Boga naszego, ponieważ nie można uzyskać nic od Boga pogróżkami jak od człowieka ani Nim rozporządzić jak synem ludzkim. 17 Oczekując od Niego wybawienia, wzywajmy pomocy dla nas od Niego, a On wysłucha naszego głosu, jeżeli Mu się spodoba. 18 Przecież nie było za dni naszych ani też nie ma obecnie żadnego pokolenia ani rodu, ani osiedla, ani miasta między nami, które by oddawało pokłon bogom ręką ludzką uczynionym, tak jak to bywało w dawnych czasach, 19 z którego to powodu wydano przodków naszych pod miecz i na łup, i przed naszymi wrogami ulegli wielkiej klęsce. 20 Lecz my nie znamy innego Boga oprócz Niego. Dlatego spodziewamy się, że On nie wzgardzi nami ani nikim z naszego narodu. 21 A jeśli nas zwyciężą, to wtedy zwyciężą także całą Judeę i spustoszą świątynię naszą. Za jej zbezczeszczenie [Bóg] jako zapłaty zażąda naszej krwi. 22 A odpowiedzialność za zagładę naszych braci, za ujarzmienie kraju i spustoszenie naszego dziedzictwa Bóg zrzuci na nasze głowy wśród pogan. A jeżeli my się staniemy ich niewolnikami, to będziemy zgorszeniem i hańbą dla tych, którzy nas zdobędą. 23 Ponieważ niewola nasza nie przyniesie nam zaszczytu, lecz Pan Bóg nasz sprawi, że będzie dla nas hańbą. 24 A teraz, bracia, pokażmy naszym braciom, że od nas zależy ich życie i wszystko, co święte, świątynia i ołtarz opierają się na nas. 25 Za to wszystko będziemy dziękować Panu Bogu naszemu, który doświadcza nas, tak jak i naszych przodków. 26 Przypomnijcie sobie to wszystko, co On uczynił z Abrahamem, i jak doświadczył Izaaka, i co spotkało Jakuba w Mezopotamii Syryjskiej, pasącego trzody Labana, brata jego matki. 27 Albowiem jak niegdyś doświadczył ich w ogniu, próbując ich serc, tak i teraz nas nie ukarał, lecz chłoszcze Pan tych, którzy zbliżają się do Niego, aby się opamiętali". 
28 A Ozjasz odpowiedział jej: "Wszystko, coś powiedziała, wygłosiłaś ze szlachetnego serca, i nie ma nikogo, kto by sprzeciwił się twoim słowom, 29 ponieważ nie od dziś jawna jest twoja mądrość, lecz od początku dni twoich cały naród poznał twoją roztropność, jak również i to, że trafny jest zamiar twego serca. 30 Jednakże lud odczuwał wielkie pragnienie i zmusił nas, abyśmy uczynili to, cośmy im przyrzekli, i wymógł na nas przysięgę, której odwołać nie możemy. 31 A teraz módl się za nami, ponieważ jesteś kobietą pobożną, a Pan ześle deszcz i napełni nasze cysterny i nie będziemy mdleli [z pragnienia]". 32 I odpowiedziała im Judyta: "Posłuchajcie mnie, a dokonam czynu, który pozostanie w pamięci z pokolenia na pokolenie dla dzieci naszego narodu. 33 Stańcie tej nocy przy bramie, a ja wyjdę z moją niewolnicą, a w tych dniach, po których obiecaliście wydać miasto wrogom naszym, Pan za moim pośrednictwem nawiedzi Izraela. 34 Wy zaś nie dopytujcie się o mój czyn, albowiem nie powiem wam, dopóki nie dokonam tego, co chcę uczynić". 35 Wtedy odezwali się do niej Ozjasz i naczelnicy: "Idź w pokoju, a Pan Bóg niech cię prowadzi, aby wywrzeć pomstę na wrogach naszych". 36 I opuściwszy namiot, udali się na swoje stanowiska.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Wojciech Borkowski: W 8 rozdziale Ozjasz postawiony pod ścianą przez swój naród prosi, żeby dali mu 5 dni. Wtedy wszystko się wyjaśni. Wydaje się, że dobrze postąpił. Zaufał bardzo mocno Pan Bogu. Wtedy przychodzi Judyta i mówi mu: źle zrobiłeś. Wystawiłeś na próbę Pana Boga. Tak się nie robi.

 - Dawid Kołodziejczyk OP: Powiem Ci szczerze, że mnie to bardzo dziwi. Uważam, że postawa Ozjasza powinna być bardziej męska. Mężczyzna powinien chcieć iść w bój z Asyryjczykami. A kobieta powinna być uosobieniem bezpieczeństwa i stateczności. Tutaj wszystko jest na odwrót. Judyta zarzuca Ozjaszowi to, że wystawia Boga na próbę, że zamiast zaufać Bogu do końca mówi : zaufam Ci , ale... To, jak powiedzenie komuś: kocham Cię, ale jak będzie coś źle, to się wycofam. Wojtku – jak bierzesz mały, sportowy samochód żony, to wciskasz gaz do dechy i patrzysz, jak szybko jedzie. Kiedy natomiast do samochodu zabierasz dzieci i żonę, to odzywa się w Tobie wrażliwość i troska. Powstrzymuje to twoje męskie pragnienie tego, żeby być pierwszym na drodze. Coś takiego włączyło się u Ozjasza muszę być rozsądny, oni głodują, a ja biorę za nich odpowiedzialność. Sytuacja jest o tyle różna, że kwestia samochodu nie dotyczy sprzeniewierzeniu się Panu Bogu.

Czy Twoim zdaniem postawa Judyty jest postawą bezgranicznego zaufania Panu Bogu?

- Niewątpliwie. Judyta ujmuje mnie radykalnym zaufaniem. W tym zaufaniu nie ma przestrzeni na wahanie się. Nie ma przestrzeni na żaden dialog i sprzeciw. Nie ma furtki, ani możliwości ewakuacji. Ona od początku do końca mówi, że chce być z Panem Bogiem. On ją poprowadzi we wszystkim.

Chodzi o bezgraniczne, bezwarunkowe zaufanie?

- Tak. Ono jest niezwykle ujmujące. Nie powiem jednak, żeby to było łatwe. Mało znam takich ludzi, którzy potrafią tak po prostu, bez warunku pójść do Pana Boga. Powiem szczerze, że gdyby nie to, że Judyta zaatakowała Ozjasza i przyparła do muru, to pewnie nawet bym sobie nie uświadomił tego, że Ozjasz tak naprawdę zbudował sobie tylną bramę, dzięki której mówi Panu Bogu – nie musisz być jedyny, mam alternatywę. Chyba "Zły"  często tak nam pokazuje fakty, że trudno sobie uświadomić, w jaki sposób grzeszymy. W moim życiu było wiele takich sytuacji, w których miałem pewność działania, a później dopiero przychodziła refleksja, że to postępowanie zostawiło furtkę, wyjście ewakuacyjne – tak na wszelki wypadek.

Mówisz o pozostawieniu furtki, o Ozjaszu. Wierzymy Panu Bogu, ale … jakaś furtka jest. Kiedy wystawiamy Pana Boga na próbę, a Pan Bóg nie spełni naszych pragnień, to możemy się na Niego obrazić? Jest takie niebezpieczeństwo?

-Ba, jest to bardzo prawdopodobne. Jeżeli mówisz kocham, ale… To czy wtedy tak naprawdę mówisz kocham?

Nie, jednak miłość powinna być bezwarunkowa. Nie kocham Cię za to, że jesteś taka czy inna. Kocham Cię za to, że jesteś.

-Jeśli mówisz drugiej osobie – kocham, ale.., to ona mówi: ja nie chcę takiej „miłości”. Gdy ktoś mówi: kocham, ale tylko wtedy kiedy będziesz przystojny, druga osoba mówi: nie chcę wchodzić w taki związek, bo to nie jest miłość. Jak Panu Bogu mówisz: kocham i zostawiasz furtkę z tyłu, to wtedy Bóg pyta: czy to jest miłość? Czy możemy tak budować relację?

Chyba nie.

-Myślę, że to jest niebezpieczeństwo wystawiania Boga na próbę. Budowania czegoś, całej rzeczywistości przy Bogu, a jednocześnie zostawiania sobie opcji awaryjnej – tylnej furtki, na wszelki wypadek. Jeden z mistrzów duchowych mawiał, że w gruncie rzeczy nieważne jest, ile oddajesz Panu Bogu. Najważniejsze jest ile zostawiasz dla siebie. Ile zostawiam dla siebie, ile jest tego „ale”, ile jest tej furtki awaryjnej? Strasznie trudne. Widzimy to w tej księdze. Judyta, która niczego nie zostawia dla siebie i Ozjasza, który zbudował małą, dyskretną furtkę (my jej często nie widzimy) i na tym polega cały ciężar tej opowieści.


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Nadszedł czas, żeby przemówić. I dorzucić do tego męskiego dialogu Dominikanina i Dziennikarza kobiece trzy grosze.

Zaskoczony, że pojawiam się dopiero teraz, w połowie Księgi noszącej moje imię? Sądzę, że intuicyjnie wyczuwasz, że nie jestem jej główną bohaterką. W centrum tej historii jest mój Pan, Bóg Izraela i Twój Bóg.

Ja, Judyta, Żydówka z rodu Symeona od 40 miesięcy jestem wdową po Manassesie, i to wdową bezdzietną. I wprawdzie odziedziczony po nim majątek zapewnia mi bezpieczny byt i niezależność, ale - szczerze mówiąc - niewiele znaczę w tym męskim świecie, w którym żyję bez męża lub choćby syna. Mam całkowitą świadomość swojej słabości. Stając przed Panem na modlitwie, poszcząc, nosząc wdowie szaty, jestem sobą, nic nie muszę udawać, stoję w prawdzie o sobie samej. Czasem, owszem, zakładam dostatnie stroje, żeby uczestniczyć w życiu mojej społeczności. Tak jak dzisiaj, kiedy zaprosiłam starszych i prosto z mostu powiedziałam, co sądzę o pomyśle poddania miasta Asyryjczykom. Mówili, że lud to wymusił. No tak, mój lud - naród wybrany a znowu niewierny! Szemrzący jak kiedyś: wody, jedzenia, Egiptu, gotowy wrócić do niewoli, byle tylko przetrwać, byle tylko przeżyć! I starsi tego ludu, to plemię przewrotne i wiarołomne nie po raz pierwszy ani nie ostatni żądające znaku, dyktujące Bogu warunki! Jak mogą wystawiać Pana na próbę postanawiając, że 40-tego dnia oblężenia poddadzą miasto i świątynię, jeśli On nie ześle deszczu w wyznaczonym czasie! Pana, który jest Bogiem wszechmocnym, wolnym i nieprzeniknionym. Pana, który ma prawo uczynić z nami, co zechce, który ma prawo poddać nas próbie, jak naszych przodków i który właśnie to czyni. Gdzie ich wiara? Gdzie ich ufność?

Nic nie zrozumieli z tego, co im powiedziałam. Kazali mi modlić się o deszcz. A kiedy wspomniałam, że  chcę opuścić miasto, żeby dokonać czynu, przez który Pan nawiedzi Izraela, nie zaoferowali pomocy. Wysłali ze mną Boga.

J.

1 Judyta zaś upadła na twarz, posypała głowę popiołem i odsłoniła wór, który przedtem przywdziała. Wtedy tego wieczoru składano w świątyni w Jerozolimie Bogu ofiarę kadzielną. A Judyta donośnym głosem zaczęła wołać do Pana tymi słowami: 
2 "Panie, Boże mego praojca Symeona, 
Ty mu dałeś w rękę miecz, 
aby wywarł pomstę na cudzoziemcach, 
którzy odkryli łono dziewicy dla splugawienia 
i obnażyli jej biodra dla hańby, 
i zbezcześcili jej łono dla zniewagi. 
Ty powiedziałeś: "Tak być nie może", a oni tak uczynili. 
3 Dlatego wydałeś ich starszyznę na zabicie, 
a ich łoże, które splugawili przez swoje oszustwo, 
także na skutek oszustwa napełniłeś krwią. 
Zgładziłeś ich niewolników razem z książętami, 
a książąt razem z ich tronami. 
4 Żony ich wydałeś na łup 
i córki ich do niewoli, 
a cały ich dobytek do podziału 
między umiłowanych przez Ciebie synów, 
którzy odznaczyli się gorliwością dla Ciebie, 
i mając w nienawiści splugawienie krwi swojej, 
Ciebie wzywali na pomoc. 
Boże, Boże mój - wysłuchaj mnie, wdowy! 
5 Tyś uczynił rzeczy wcześniejsze od tamtych 
i tamte, i te, które będą później, 
także i teraźniejsze, i te, które nastąpią, 
i już się stały, i te, które masz w swoim zamyśle. 
6 I ukazały się te, któreś postanowił, 
i powiedziały: "Oto jesteśmy". 
Wszystkie bowiem Twoje drogi są przygotowane, 
a przewidziane Twoje wyroki. 
7 Oto Asyryjczycy się wzmogli dzięki swym siłom zbrojnym, 
dumni się stali ze swych koni i jeźdźców, 
szczycą się mocą piechoty, 
ufają tarczy i oszczepowi, 
łukowi i procy; 
a nie poznali w Tobie Pana, 
który niweczy wojny. 
8 Pan jest imię Twoje. 
Ich potęgę rozbij swoją mocą 
i rozgrom ich siłę w swym gniewie! 
Ponieważ postanowili zbezcześcić Twoje świętości, 
splugawić namiot, gdzie mieszka sława Twego Imienia, 
i odciąć mieczem rogi Twego ołtarza. 
9 Spojrzyj na ich pychę, 
ześlij swój gniew na ich głowy, 
daj mojej ręce wdowiej 
moc do tego, co zamierzyłam. 
10 Uderz podstępem warg moich 
niewolnika razem z wodzem 
i wodza ze sługą. 
Skrusz ich zarozumiałość 
ręką kobiety! 
11 Albowiem nie w ilości jest Twoja siła 
ani panowanie Twoje nie zależy od mocnych, 
lecz Ty jesteś Bogiem pokornych, 
wspomożycielem uciśnionych, 
opiekunem słabych, 
obrońcą odrzuconych 
i wybawcą tych, co utracili nadzieję. 
12 Tak, tak, Boże ojca mego, 
Boże dziedzictwa Izraela, 
Władco nieba i ziemi, 
Stwórco wód 
i Królu wszelkiego stworzenia, 
wysłuchaj modlitwy mojej! 
13 Daj mi mowę podstępną, 
by zadała im ranę i siniec, 
oni bowiem okropne uknuli zamysły 
przeciwko Twojemu przymierzu 
i świętemu domowi Twemu, 
i przeciwko górze Syjon, 
i domowi należącemu do Twoich synów. 
14 I spraw, aby cały naród i każde pokolenie poznało i wiedziało, 
że Ty jesteś Bogiem, Bogiem wszelkiej potęgi i mocy, 
i że nie ma nikogo innego prócz Ciebie, 
kto by bronił ludu izraelskiego".


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Dawid Kołodziejczyk: Kiedy słyszysz współczesne chrześcijaństwo, jakie masz pierwsze skojarzenia?

Wojciech Borkowski: Miłosierdzie,

Więcej

- Dobry Pan Bóg, miłość,

Może jeszcze relacja, ciepło,

-Oddanie,

Wspólnota,

-Pokój,

Czy Ciebie to nie boli? Czy jako mężczyznę, te słowa Cię nie uderzają? Nie brakuje Ci wyzwania, przygody?

-Na pewno tak.  Współczesna wizja jest wizją miękkości, ciepła i zaufania. Jeśli sięgniemy do 9 rozdziału Księgi Judyty, to ona modli się bardzo konkretnie, jak do wojownika, do twardego Pana Boga, który faktycznie może wszystko uczynić. Dotąd nie uświadamiałem sobie tego, ale myślę, że brakuje mi w dzisiejszym świecie takiej siły. Niezwracanie uwagi na wizję Pana Boga ze Starego Testamentu jest zubożeniem.

Mówisz o Starym Testamencie, ale jest szereg fragmentów w Nowym Testamencie, które są mocne i silne. Popatrz chociaż na zmaganie się apostołów z trudem głoszenia Słowa Bożego. Popatrz na Pawła na Aeropagu - ludzie go wygwizdywali, wyśmiewali, a on mimo wszystko głosi Jezusa – to jest facet!  Nie masz wrażenia, że to nie jest podział na Stary i Nowy Testament, tylko, że straciliśmy coś z wizji Boga, jego siły i mocy?

-Na początku Księgi Judyta modli się do Boga, oddaje mu cześć, pada na twarz, posypuje głowę popiołem. Trzeba zacząć od tego, że religia to poważna sprawa, ważne wyzwanie i ciągłe zmaganie. Jeżeli tego nie ma od początku, to nie ma nic. To jest fundament, jak postrzegamy Pana Boga. Są takie tendencje do postrzegania Pana Boga bardzo miękko. Jeżeli nie uświadomimy sobie tej Boskości i wielkości Pana Boga, tylko będziemy patrzeć na Niego miękko, to może to doprowadzić do zatracenia równowagi – zachwiania pułapu wartości. Dwa lata temu byłem na uroczystej Mszy Św. przed procesją Bożego Ciała, w jednym z kościołów na południu Europy. Uroczystość była pięknie przygotowana, świątynia pełna ludzi. Niestety wielu z nich traktowało Mszę, jak folklor. Obok mnie siedziała kobieta, która wysyłała zdjęcia na facebooka i żuła gumę. Jej zachowanie wcale nie było odosobnione. Jeżeli nie ma hierarchii wartości, poczucia, że Pan Bóg jest Panem Bogiem, że jest wojownikiem, że jest wartością dla nas, to trudno jest mówić o Panu Bogu miłosiernym. Jeżeli Pana Boga postrzegamy tylko miłosiernie, to może dojść do zatracenia wartości i hierarchii.

Mówisz, jak być powinno, ale jak jest? Jesteś z drugiej strony ławki. Może dzisiejsi chrześcijanie wolą takiego miękkiego Boga. Może Bóg, który jest wojowniczy, który stawia wyzwania, to Bóg, który jakoś się nie przyjmuje w chrześcijaństwie.

-Nie wiem, czy On się nie przyjmuje w chrześcijaństwie. Mam przekonanie, że wizja Pana Boga się zmieniła. Jest szeroko rozpowszechniony kult miłosierdzia Bożego – to dobrze. Przez takie jednak miękkie podejście do religijności zatracamy wartości i granice. Zobacz na zachodni Kościół. Wizja miękkości doprowadza do spadku religijności, do traktowania Pana Boga jak folkloru. Tak sobie pomyślałem, że gdyby tak, jak ta Pani żująca gumę i wysyłająca zdjęcia w kościele zachowywał się ktoś w meczecie, to miałby bardzo poważny problem. Tam wiedzą, że tak nie należy się zachowywać. Być może jest tak, że miękkie podejście do Pana Boga sprawia, że tolerujemy ataki na Niego, a w efekcie nie traktujemy Go poważnie. Zobacz co się dzieje w świecie muzułmańskim. Wielu ludzi przechodzi na Islam. Tam jakby Pan Bóg był poważniej traktowany

Ja się na Islamie nie znam, ale może to jest tak, że tam jest wyzwanie. Wiara musi się wyrażać – inaczej nie mam mowy o wierze. Chrześcijaninie– przyjdź w niedzielę do kościoła albo i nie. Można trochę udawać w tym wszystkim. Udawać,  że człowiek jest wierzący.

-Nie mniej, takie miękkie podejście może spłycać obraz Pana Boga. Czasem może oznaczać Jego  lekceważenie. I w tym momencie Ojcze Wielebny  trzeba coś zrobić.

Ale co?

-Trzeba uświadamiać o wartości i hierarchii Pana Boga. Trzeba przypominać, że nie wystarczy w religijności patrzeć na Pana Boga tylko w niedzielę i to często nie w każdą. Nie można wysyłać dzieci do „kościółka” żeby modliły się do „Bozi”. Jeśli jesteś chrześcijaninem,  to poważnie traktuj słowa Pisma Świętego. Mam przekonanie, że bez poważnego traktowania Pana Boga, te tendencje, które są w Europie będą coraz mocniejsze.

Czy ja dobrze Cię rozumiem? Nasza wizja postrzegania Boga, który jest miękki, niewymagający, miłosierny, w którym nie ma duszy wojownika, w którym nie ma siły, który nie pogania i nie zaprasza do wyzwań, czy taka wizja sprawia, że takie nasze chrześcijaństwo jest niekonsekwentne, bez wymagań, bez wyzwania?

- Dokładnie tak. No i jeszcze jedno. Mówiliśmy już o tym. Trzeba współdziałać z Bogiem. Judyta to robi. Na końcu mówi i daje konkretny plan. Ja idę działać, a Ty mnie wspieraj. Takie mocne: daj mi mowę podstępną…. To jest mocne, poważne traktowanie Pana Boga. Idę na wojnę, a Ty bądź ze mną.


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Długo się modliłam.

Na dachu mojego domu postawiłam namiot, do którego nikt nie ma dostępu. To mój namiot spotkania, bliskości, rozmowy, pielęgnowania relacji, mojego „sam na sam” z Bogiem.

Masz takie miejsce?

Potrafisz stanąć przed Panem i przyznać, jaki jesteś słaby i bezradny?

A potrafisz w Nim dostrzec to wszystko, co ja widzę: Boga swojego narodu i rodu z całą jego przeszłością i historią rodzinną ( nawet, jeśli jest tak trudna i bolesna, jak mego praojca Symeona ); Boga, który jest ponad czasem i wydarzeniami, które stając się mówią Mu „oto jesteśmy”; Boga pokornych; Wspomożyciela poniżonych; Opiekuna słabych; Obrońcę odrzuconych; Wybawcę tych, co utracili nadzieję; Boga swojego ojca; Boga dziedzictwa Izraela; Władcę nieba i ziemi; Stwórcę i Króla wszelkiego stworzenia?

Potrafisz przyzywać Go tyloma imionami? I każde z nich wypełnić treścią?

Potrafisz przyznać, że jest Bogiem wszelkiej potęgi i mocy i że nie ma żadnego innego? I podzielić się tym z innymi, żeby poznali i wiedzieli?

Krótko mówiąc, czy potrafisz postawić w centrum modlitwy Jego a nie siebie?

Ja potrafię. Nauczyłam się tego w swoim namiocie. Modlitwa jest źródłem mojej ufności. Bez niej nie byłabym w stanie porwać się na to, czego wkrótce dokonam. Nie miałabym odwagi nawet o tym pomyśleć.

J.

Judyta przed Holofernesem

1 Gdy przestała wołać do Boga Izraela i zakończyła wszystkie te słowa, 2 podniosła się z ziemi i zawołała swoją niewolnicę i zeszła do komnaty, w której przebywała podczas szabatów i świąt. 3 Tam zdjęła wór, który przedtem nosiła, i zrzuciła z siebie ubranie wdowie, obmyła ciało w wodzie i namaściła cennym olejkiem, uczesała włosy na głowie i włożyła zawój, i ubrała swój strój radosny, w który ubierała się w czasie, gdy żył jej mąż Manasses. 4 Włożyła też sandały na nogi, ustroiła się w łańcuszki, bransolety, pierścienie i kolczyki, i we wszystkie swoje ozdoby. A ukazała się tak bardzo piękna po to, aby ściągnąć na siebie oczy wszystkich mężczyzn, którzy ją zobaczą. 5 Potem dała niewolnicy bukłak z winem i naczynie z oliwą, napełniła torbę kaszą jęczmienną, ciastem figowym, chlebem i serem. I zawiązawszy wszystkie te zapasy oddała niewolnicy. 6 I wyszły w kierunku bramy miasta Betulii i spotkały stojącego przy niej Ozjasza i starszych miasta Chabrisa i Charmisa. 7A gdy ujrzeli ją i jej inny wygląd, i zmienione szaty, zdumieli się bardzo jej pięknością. I powiedzieli do niej: 8 "Niech Bóg ojców naszych obdarzy cię swoją łaskawością, niech spełni twoje zamiary ku chwale synów Izraela i dla wywyższenia Jerozolimy!"9 A ona oddała pokłon Bogu i rzekła do nich: "Rozkażcie otworzyć dla mnie bramę miasta, a wyjdę, aby spełnić zamiary, o których mówiliście ze mną". Wtedy polecono młodzieńcom, aby otwarli jej bramę, jak powiedziała. 10 I tak uczynili. I wyszła sama Judyta i jej niewolnica razem z nią. A mężowie miasta patrzyli za nią, aż zeszła z góry i przeszła przez dolinę, i już więcej jej nie widzieli. 11 I szła doliną prosto, aż ją spotkała przednia straż Asyryjczyków. 12 Zatrzymali ją i zapytali: "Do kogo należysz, skąd przychodzisz i dokąd idziesz?" A ona odpowiedziała: "Jestem córką Hebrajczyków, uciekłam od nich, ponieważ wydani będą wam na łup. 13 Dlatego ja idę do Holofernesa, naczelnego wodza waszego wojska, aby mu opowiedzieć słowa prawdy. Pokażę mu drogę, którą idąc zawładnie wszystkimi wzgórzami, a pośród jego ludzi nie zabraknie ani jednego ciała, ani żywej duszy". 14 A gdy mężowie usłyszeli jej słowa i spojrzeli na jej twarz - a była ona godna podziwu z powodu wielkiej piękności - wtedy rzekli do niej: 15 "Ocaliłaś życie swoje spiesząc się, aby przybyć przed oblicze pana naszego. Idź teraz do jego namiotu, a niektórzy z nas towarzyszyć ci będą, aż przekażą cię w jego ręce. 16 A gdy staniesz przed nim, nie lękaj się w sercu swoim, ale powtórz te same twoje słowa, a on dobrze się z tobą obejdzie". 17 Potem wybrali spośród siebie stu mężów i towarzyszyli jej i jej niewolnicy, i zaprowadzili je do namiotu Holofernesa. 
18 I powstało zbiegowisko w całym obozie, ponieważ wiadomość o jej przybyciu rozgłoszono w namiotach. A przychodzący otoczyli ją, ponieważ stała na zewnątrz namiotu Holofernesa, dopóki mu o niej nie doniesiono. 19 Podziwiali jej piękność i podziwiali przez nią Izraelitów, i mówili jeden do drugiego: "Któż może gardzić takim narodem, który ma u siebie podobne kobiety? Naprawdę nie będzie dobrze, jeśli pozostanie z nich choćby jeden mąż. Gdy bowiem pozostaną przy życiu, będą mogli sprytnie oszukać cały świat". 
20 Wtedy wyszła przyboczna straż Holofernesa i wszyscy słudzy jego, a ją wprowadzono do namiotu. 21 A Holofernes odpoczywał na swoim łożu pod zasłoną, która była z purpury, przetykana złotem i szmaragdami, i drogimi kamieniami. 22 A gdy mu donieśli o niej, wyszedł do przedsionka namiotu, a przed nim niesiono srebrne lampy. 23 A gdy Judyta stanęła przed nim i przed jego otoczeniem, zdumieli się wszyscy z powodu piękności jej oblicza. Ona zaś upadłszy na twarz oddała mu pokłon, ale słudzy jego ją podnieśli.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Wojciech Borkowski: Dawidzie chciałem zapytać co najbardziej poruszyło cię w 10 rozdziale Księgi Judyty:

Dawid Kołodziejczyk OP: Najbardziej poruszyło mnie to samo, co tych wszystkich wojskowych. Mianowicie Judyta. Fascynujący jest fragment o jej niezwykłej piękności.  Te lekkość i łatwość w dotarciu do Holofernesa. Jej wdzięk musiał być oszałamiający.

Czy w chrześcijaństwie nie powinno być tak, że kobieta powinna być skromna i nie powinna zwracać uwagi obcych mężczyzn na siebie?

-  Wydaje mi się, że masz wypaczony obraz chrześcijaństwa.

Ja tylko pytam.

-Ja nie znalazłem w Piśmie Świętym takich wzmianek, które mówiłby o tym, że kobieta ma być niesympatyczna, odrażająca i niefajna. Wręcz przeciwnie. Pamiętaj, że to Pan Bóg stworzył kobietę z całym pięknem i okazałością.

No dobrze, ale w tym przypadku piękno Judyty miało służyć podstępowi.

- Oj, tam podstępowi. To, że faceci tracą głowę nie od razu oznacza, że to podstęp kobiet.

Gdyby Judyta szła w worze pokutnym i obłożona popiołem, to nie doszłaby tam, gdzie dochodzi w następnych rozdziałach.

- Ja jeszcze nie przeczytałem następnych rozdziałów, więc nie wiem dokąd doszła. A właściwie, to czemu chcesz ją ubierać w wory pokutne?

Ja nikogo nie chcę ubierać w wory pokutne.  Tylko stwierdzam, że jej piękno i czar były użyte w określonym celu.

- Czyli Bóg pięknem kobiety posłużył się, by wybawić Izraelitów?

Dawidzie, uciekłeś z odpowiedzią. Zasłoniłeś się Panem Bogiem. Zapytam wprost. Czy w imię wyższych wartości można uciekać się do podstępu?

- Uciekłem, bo odnosząc się do tej księgi odpowiedź nie jest prosta. Faktycznie jest tak, że nie możemy używać złych środków dążąc do dobrego celu. Cel nie uświęca środków. Nie można iść do tego, czego Pan Bóg chce w drodze bratając się ze złem, czy wręcz ze Złym.

Wielokrotnie w moim zawodzie, żeby udowodnić złe działanie niektórych osób musiałem się odnosić do prowokacji dziennikarskiej. Czy taka prowokacja jest zawsze jednoznacznie zła?

- Czy Twoje prowokacje były złe? Oczywiście, że tak...

Tak poważnie, to trudno mi jasno odpowiedzieć. Trzeba zobaczyć, każdy przypadek z osobna i mieć świadomość, co tam się wydarzyło i czemu służyła każda prowokacja. Boję się powiedzieć, że prowokacja zawsze jest zła. Chyba nie. Wyobrażam sobie też taki sposób prowokacji, który kategorycznie należałoby odrzucić.

Trochę mnie zaniepokoiłeś... Jeśli taka prowokacja była jedynym mechanizmem, żeby ujawnić jakiś zły proceder? Jeśli po drodze działa się krzywda i dopiero dzięki niej udało się coś zobaczyć, przerwać... to co? Dobrze robiłem, czy źle? Pewnie dalej powiesz, że źle!

- Wyobraź sobie taką sytuację – znaną z różnych filmów – że jest adwokat, bardzo dobry adwokat. Zawsze broni największych zbirów i wyciąga ich z więzienia. Czy myślisz, że zastrzelenie takiego adwokata, żeby stało się dobro, tzn. żeby oni siedzieli byłoby czymś moralnie dobrym?

Może trzeba zbadać, dlaczego ten adwokat jest taki skuteczny, może daje łapówki sędziom? Jeśli tak, to taki proceder trzeba ujawnić. Jeśli chodzi o to, żeby go zastrzelić, to na pewno nie!

- A gdzie jest granica? Może wolno go uwięzić albo torturować?

Granica powinna być określona w ramach prawa … i po drugie w ramach moralności.

- Czyli dopóki nasze działania względem tego adwokata są zgodne z wolą Bożą, to wszystko jest ok?

Tak.

- Tak samo jest z twoim zawodem! To jak ostatecznie z Twoimi prowokacjami? Były zgodne z wolą Boga?

Dzisiaj to ty miałeś odpowiadać, a nie pytać.

- Nie odpowiadaj publicznie. Zobacz Wojtku, jak w zadziwiający sposób przeszliśmy od pięknej kobiety do rozterki twojego sumienia.

Ojcze, czuję tutaj prowokację. Chwila, to nie jest rozterka mojego sumienia, bo robiłem dobrze – jak Judyta...


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Teraz mocno odmieniona, spektakularnie nawet.

Przypomniałam sobie i wykorzystałam wszystkie kobiece atuty: pachnącą kąpiel, drogie olejki, idealne upięcie włosów, przepiękną,  podkreślającą kształty suknię, przyciągające oko sandały, wreszcie całą tę biżuterię - słowem kostium i charakteryzację - ale efekt rzeczywiście robił wrażenie. Widziałam to w lustrze i w oczach mężczyzn odprowadzających mnie wyłącznie wzrokiem aż do doliny, za którą rozpościerały się wrogie wojska. Podziw i uznanie malowały się także w spojrzeniach asyryjskich straży,  które - po krótkim wyjaśnieniu z mojej strony wygłoszonym tonem, który mnie samą zadziwił swoją mocą i pewnością siebie - odprowadziły mnie wraz z niewolnicą niczym jakiś orszak królewski prosto do namiotu Holofernesa. Wreszcie szczery zachwyt odmalował się i w jego oczach,  przywykłych przecież do pięknych kobiet i zbytkownych rzeczy, sądząc po jego pozycji i wystroju namiotu. Wiedziałam, że uroda, którą otrzymałam jako dar, a która teraz posłużyła mi za pierwszy oręż obezwładniający wroga, dobrze odegrała swoją rolę.

A jaką rolę odgrywa Twoja uroda? Czy masz świadomość swojego piękna? I jego źródła?

Dostrzegasz, co się dzieje na twarzy kogoś, kto z pasją o czymś opowiada albo wpatruje się w ulubiony obraz lub widok gór?

Widzisz, jak wyglądają oczy człowieka, który pięknie żyje albo po prostu patrzy z miłością…

Nawet - a zwłaszcza - wtedy, gdy te oczy wcale nie są umalowane.

J.

1 A Holofernes rzekł do niej: "Odwagi, niewiasto! Niech się nie lęka twoje serce! Ja nigdy nie uczyniłem nic złego człowiekowi, który postanowił służyć Nabuchodonozorowi, królowi całej ziemi. 2 A gdyby lud twój mieszkający w górach nie wzgardził mną, nie podniósłbym włóczni przeciw niemu. Lecz oni sami to na siebie sprowadzili. 3 A teraz powiedz mi, dlaczego zbiegłaś od nich i przyszłaś do nas? Przybyłaś istotnie dla ocalenia [swego]. Ufaj, zachowasz swe życie tej nocy i na przyszłość. 4 Nie ma bowiem nikogo, kto by cię skrzywdził, lecz wszyscy będą ci życzliwi, jak to się dzieje sługom pana mego, króla Nabuchodonozora". 
5 A Judyta mu odpowiedziała: "Przyjmij słowa niewolnicy swojej i pozwól służebnicy swojej mówić do siebie, a ja tej nocy nie będę okłamywać pana mego. 6 Jeśli posłuchasz słów twej służebnicy, wtedy Bóg szczęśliwie doprowadzi do końca dzieło twoje, a pan mój nie zawiedzie się w swoich zamysłach. 7 Na życie Nabuchodonozora, króla całej ziemi, i na trwanie jego potęgi - tego, który cię posłał, abyś sprowadził na prawe drogi wszelką istotę żyjącą! Dzięki tobie bowiem nie tylko służą jemu ludzie, ale także zwierzęta, polne bydło i ptaki w powietrzu. Dzięki twej mocy żyć będą dla Nabuchodonozora i całego jego domu. 8 Słyszeliśmy bowiem o twej mądrości i przemyślności twego ducha. Ogłoszono bowiem na całej ziemi, że w całym królestwie tylko ty sam jeden jesteś dobry, bogaty w doświadczenie i godny podziwu w prowadzeniu wojny. 9 A co się tyczy mowy, którą miał Achior na naradzie u ciebie, to znamy jego słowa, ponieważ ludzie z Betulii zachowali go przy życiu, a on opowiedział im wszystko, co mówił przed tobą. 10 Dlatego, władco i panie, nie lekceważ jego mowy, lecz zachowaj ją w swoim sercu, ponieważ jest prawdziwa. Naród nasz bowiem nie otrzyma kary ani miecz ich nie zwycięży, jeśli nie zgrzeszą przeciw Bogu swemu. 11 A teraz, aby pan mój nie został odrzucony, nie dokonawszy niczego, śmierć spadnie na ich głowy, ponieważ opanował ich już grzech, przez który rozgniewają swego Boga, ilekroć uczynią niewłaściwie. 12 Skoro wyczerpały się ich zapasy żywności i zabrakło w ogóle wody, postanowili rzucić się na bydło swoje i uradzili spożywać wszystko to, co Bóg prawami swoimi zakazał im spożywać. 13 Nawet uchwalili spożywać w całości pierwociny zbóż i dziesięciny z wina i oliwy, które poświęcone przechowywali dla kapłanów pełniących służbę przed obliczem Boga naszego w Jerozolimie, a tych rzeczy nikomu z ludu nie wolno było nawet dotykać rękami. 14 Potem wysłali posłów do Jerozolimy, ponieważ i tam mieszkający czynili to samo, aby im przyniesiono zwolnienie od Rady Starszych. 15 I stanie się - jak tylko im o tym doniosą, a oni nadal to czynić będą - że zostaną tego dnia wydani tobie na zagładę. 16 Dlatego ja, niewolnica twoja, gdy poznałam to wszystko, uciekłam od nich. Bóg mnie posłał, abym razem z tobą dokonała czynów, dzięki którym zdumieje się cała ziemia, każdy, ktokolwiek o nich usłyszy. 
17 Ponieważ niewolnica twoja jest bogobojna i służy dniem i nocą Bogu nieba, dlatego teraz pozostanę przy tobie, panie mój, a nocą niewolnica twoja wychodzić będzie do wąwozu, i modlić się do Boga. A On mi powie, kiedy oni popełnili swoje grzechy. 18 Wtedy wrócę i oznajmię ci, a ty wyruszysz ze wszystkimi twoimi siłami zbrojnymi, i nie będzie nikogo wśród nich, kto by się tobie przeciwstawił. 19 Ja zaś poprowadzę cię przez środek Judei, aż dojdziemy do Jerozolimy. Tam umieszczę twój rydwan w środku miasta. Ty zaś poprowadzisz ich jak owce, które nie mają pasterza, i nie zawarczy nawet pies paszczą swoją przed tobą. To wszystko powiedziano mi zgodnie z moim przewidywaniem i powierzono mi, i posłano, aby donieść tobie". 
20 I spodobały się słowa jej Holofernesowi i wszystkim jego sługom. Zdumieni jej mądrością powiedzieli: 21 "Nie ma podobnej do niej kobiety od krańca do krańca ziemi, o tak pięknym obliczu i tak rozumnej mowie". 22 A Holofernes powiedział do niej: "Dobrze uczynił Bóg wysyłając cię przed twoim ludem, aby rękom naszym dostało się zwycięstwo, a tym - którzy wzgardzili panem moim - klęska. 23 Naprawdę piękna jest twoja postać i dobre twoje słowa. Jeśli uczynisz tak, jak mówiłaś, to twój Bóg stanie się moim Bogiem, a ty zamieszkasz w domu króla Nabuchodonozora i będziesz sławną na całej ziemi".


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Dawid Kołodziejczyk OP: Na końcu tej księgi widzimy jak Holofenres mówi Judycie, że jeśli mu się wszystko powiedzie, co zamierza, to Bóg Judyty stanie się jego Bogiem. Jak myślisz, co Holofernes chce przez to powiedzieć?

Wojciech Borkowski: To taki handel z Panem Bogiem. Jak mi to dasz, to będę Ci ufał! Będę wierzył w Ciebie!

To jest tak na poziomie, ufam - nie ufam, czy istniejesz - nie istniejesz?

- W przypadku Holofernesa, chodzi z pewnością o wiarę w istnienie.

Takie podejście wydaje się bardzo współczesne. Często niektórzy patrzą na Boga i mówią: jeśli mi dajesz, to znaczy, że jesteś. To znaczy, że istniejesz. Jeśli nie dajesz, to Ciebie pewnie nie ma.

- Myślę, że jest to syndrom dzisiejszych czasów. Mamy wzrost gospodarczy, upragnioną wolność, demokrację, jesteśmy coraz bardziej zamożni. Po co nam Pan Bóg, który może przeszkadzać, ograniczać. Lepiej myśleć: Jego nie ma. Jestem pewien, że jeżeli nastąpi kryzys, załamanie, to wtedy znowu masowo zwrócimy się do Pana Boga. Tak już było choćby w latach 80-tych. Kościoły wtedy w Polsce były pełne. Ludzie śpiewali “Boże coś Polskę …”,  zwracali się do Pana Boga. Teraz niekoniecznie. Nie muszą.

Czy to jest tak, że dzisiaj człowiek w Polsce tak dużo posiada i tak wiele osiągnął, że nie potrzebuje do zdobywania tych dóbr Pana Boga?

- Nie. Pan Bóg może przeszkadzać. Np. przykazanie: dzień święty święcić.  Przecież można iść do hipermarketu - jest kolorowo i ciekawie. Mogę iść na basen i pojechać w góry. Z Panem Bogiem są pewne ograniczenia. Jeśli jest dobrze, to po co mi Bóg?

Czyli jest to taki interesowny układ? Jak coś chcę, to Bóg może być, a jak nie, to nie?

-Dokładnie tak.

Tak na marginesie. Mój przyjaciel powiedział mi, że galeria handlowa to jednak jest iluzja. Chodzisz po galerii, wszystko jest piękne i świecące, ale to wszystko jest złudne. Tego nie da się osiągnąć. Nawet jeśli ktoś jest super bogaty, nie kupi tego wszystkiego. To jest taka iluzja świata.

- Tak, ale tam można tego przynajmniej dotknąć. Kupujemy sobie jakieś “uczucia”. Potrzebujemy czegoś kolorowego. Kiedyś przeczytałem książkę Jacka  Kuronia “Siedmiolatka” wydanej 7 lat po odzyskaniu wolności w Polsce. Wiesz, gdzie najbardziej dochodowym interesem były wypożyczalnie kaset Video? W najbiedniejszych dzielnicach miast. Tam, gdzie ludzie nie mieli pieniędzy i ciężko im się żyło. Oglądając kolorowe filmy, ci ludzie “kupowali sobie” dobre życie. Dzisiaj ludzie idą do galerii i przez samo patrzenie "kupują" lepszy świat. Nikt niczego od nich nie wymaga, niczego nie muszą robić. Nie będę wspominał o kolorowych plotkarskich pismach sprzedawanych w wielkich nakładach, których czytanie z pewnością nie wnosi nic dobrego w nasze życie. 

Czy nie masz wrażenia, że jest to lizanie lizaka przez przez szybę?

- Owszem, mam. Taka postawa daje szczęście na krótką metę. Jesteśmy społeczeństwem konsumpcyjnym i jest bardzo trudno ustrzec się przed tym wszystkim. Nad tym pracują na całym świecie sztaby specjalistów od promocji, reklamy, sprzedaży.

Wróćmy do Pana Boga. Dlaczego nie jest tak, że jeżeli wierzymy w Pana Boga, to czemu On nie może dawać nam tego, czego chcemy? Temat zamknięty! Ja się modlę, dostaję, to co chcę. Zawsze wierzę, zawsze ufam.

- A gdzie jest ta granica dawania przez Pana Boga? Nie wiem, chcę jeszcze lepszy samochód terenowy, chcę dom, jeszcze większy dom … Gdzie jest ta granica?

Co będzie jak ja proszę Boga, a on mi nie daje? Niekoniecznie proszę o błahe rzeczy. Czasem dotyczy to spraw bardzo ważnych. Kwestia np. pracy dla kogoś, kto jest bezrobotny. Nie prościej byłoby. gdyby Bóg zawsze dawał, a ja bym zawsze w Niego wierzył?

- Ale tak nie jest - choćby w relacjach międzyludzkich. Jest miłość. Kocham żonę, kocham dzieci. Czy dzieci zawsze dostają to, co chcą? Nie! Ale jeśli nie daję, to czy oznacza to, że ojca nie ma ? Nie, te relacje są, miłość jest. Nie daję dla czegoś. Nie dlatego że nie dbam o swoje dzieci! To nie jest tak, że miłość polega wyłącznie na dawaniu. Do czego miałoby to doprowadzić? Miłość, to coś więcej. Jest związana z trwaniem.

Znam ludzi, którzy mają dużo pieniędzy. Mogą dać dzieciom wszystko, co chcą, a jednak wysyłają je w czasie wakacji do pracy, żeby zajmowali się zwykłymi i banalnymi pracami. Dzieci mogą patrzeć i pytać? Dlaczego rodzice nie dają? Przecież mogą.

- Czy Ci rodzice nie kochają swoich dzieci? Nie. Chodzi o to, żeby nauczyć dzieci pracy, szacunku do innych, żeby mieli świadomość, że pochodzą z takiej a nie innej rodziny, żeby zobaczyli, że inni żyją inaczej. To jest odpowiedzialna miłość. Tak samo ja powinienem wierzyć, że Bóg mnie kocha odpowiedzialnie. Wiedząc, że chociaż nie zawsze jestem odpowiedzialny, ufam, że mój Pan Bóg jest odpowiedzialny.

Kiedy byliśmy dziećmi, to była zupełnie inna Polska. Nie było tego wszystkiego, co jest dzisiaj. Kiedyś zadałem sobie pytanie, czy nasze dzieciństwo - pozbawione tego, co dzisiaj jest standardem - nie było mimo wszystko szczęśliwe? Czy bez tych wszystkich dóbr materialnych, moglibyśmy być szczęśliwi? Nie wiem, jak Ty sobie odpowiadasz na to pytanie, ale ja świetnie wspominam grę w baseballa przed blokiem za pomocą trzonków od siekier i piłki od tenisa - oczywiście nikt nie miał profesjonalnej rękawicy. Dzisiaj nawet jak chcesz biegać, to musisz mieć profesjonalne buty, który kosztują dużo pieniędzy.

- Kiedyś, to wszystko chyba bardziej smakowało. Dzisiaj towary, które kupujemy są znakowane jako symbole i oznaki luksusu. Wręcz bywają przedmiotami adoracji, wstawionymi na półki jako przedmioty niemalże kultu współczesności. Jeśli jest znana firma wystawiająca swoje telefony w piękny sposób - ludzie muszą pragnąć tego przedmiotu. Społeczeństwo konsumpcyjne zastępuje sacrum. Ludzie zostawiają Boga na rzecz przedmiotu. Muszę mieć ten telefon! Konsumpcja wypiera potrzeby Boga.

Ja mam świadomość, że w naszej rozmowie nie chcemy się cofać o 25 lat i wracać do kija basebollowego zrobionego z trzonka i że to nie jest naszym ideałem. Chcemy postawić tezę, że czym innym jest być szczęśliwym, a czym innym posiadać.

- Samo posiadanie absolutnie nie gwarantuje szczęścia. Popatrz na tzw. gwiazdy, celebrytów. Mają pieniądze i są sławni, a wielu z nich jest nieszczęśliwych i zagubionych. Sam fakt posiadania nie gwarantuje szczęścia, miłości i ciepła. 


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Prosto po przemówieniu do Holofernesa i jego najbliższego otoczenia.

Pamiętasz moją modlitwę?

„Uderz podstępem warg moich niewolnika obok wodza i wodza obok jego sługi; Daj mi mowę podstępną, by zadała im ranę i siniec.”

Właśnie została wysłuchana. Stałam przed asyryjskim wodzem, którego samo imię wprawiało ludzi w przerażenie i przed jego sługami. Moje słowa płynęły równo i spokojnie. Gardło nie było ściśnięte, w głosie - nawet najmniejszego drżenia, ani śladu tremy, niepewności czy lęku. Wypowiadałam zdania z siłą i mocą, która nie ode mnie pochodziła, a oni słuchali w skupieniu i milczeli. Byli urzeczeni.  Uwierzyli we wszystko, co powiedziałam.

Achior doskonale przygotował grunt, na który padły moje słowa. Asyryjczycy wiedzieli już, że siłą mojego narodu jest Bóg, który czyni nas niepokonanymi, jeżeli żyjemy zgodnie z Jego nakazami, ale odwraca się od nas, kiedy Mu się sprzeniewierzamy i grzeszymy. Słyszeli o Egipcie, Morzu Czerwonym, Ziemi Obiecanej, ale także o wojnach i niewoli, które nas dotknęły. Opowiedział im o tym Achior Ammonita czyli nasz wróg, który nie wierzył w Boga Izraela, ale wiedział o Nim wszystko, wiedział prawdę. Na tym gruncie moje słowa, że naród nękany przez głód i pragnienie chce złamać prawa Boga i spożywać pokarmy zakazane, wystawiając się tym samym na Jego gniew i pewną zagładę, brzmiały absolutnie wiarygodnie. Jednocześnie uzasadniały, dlaczego spożywać będę wyłącznie to, co przyniosła moja niewolnica, a każdej nocy będę wędrować do wąwozu nasłuchiwać głosu Boga, czy moi bracia już zgrzeszyli.

Wszystko, co powiedziałam ułożyło się w spójną i logiczną całość. Czy bardzo nakłamałam mówiąc Holofernesowi, że „jeśli posłucha moich słów, to Bóg szczęśliwie doprowadzi z nim dzieło do końca”?

Nie sądzę. Po prostu co innego mieliśmy na myśli.

J. 

Judyta przed ucztą

1 Potem polecił ją wprowadzić tam, gdzie rozstawiono jego srebrne naczynia, i rozkazał, aby jej podano do jedzenia jego wspaniałe potrawy, a do picia jego wino. 2 Ale Judyta powiedziała: "Nie będę jadła tego, aby to się nie stało sposobnością do złego, lecz niech podadzą mi z tego, co sobie przyniosłam". 3 I odpowiedział jej Holofernes: "Jeśli się wyczerpią twoje zapasy, to skąd weźmiemy, aby ci dać podobne do nich? Nie ma bowiem między nami nikogo z twego narodu". 4 A Judyta mu odpowiedziała: "Na życie twojej duszy, panie mój, niewolnica twoja nie spożyje tego, co z sobą wzięła, a Pan wcześniej spełni ręką moją to, co postanowił". 5 Potem odprowadzili ją słudzy Holofernesa do namiotu, a ona spała aż do północy. A około straży porannej powstała. 6 I przesłała do Holofernesa prośbę: "Niech pan mój rozkaże, aby pozwolono niewolnicy twojej wyjść na modlitwę". 7 Polecił więc Holofernes straży przybocznej, aby jej nie przeszkadzano. A ona przebywała trzy dni w obozie i nocą wychodziła do wąwozu koło Betulii i myła się w obrębie obozu przy źródle wody. 8 A gdy potem wracała, modliła się do Pana, Boga Izraela, aby pokierował jej drogą ku wywyższeniu synów swojego ludu. 9 I wróciwszy oczyszczona, pozostawała w namiocie aż do chwili, kiedy wieczorem przynoszono jej własne pożywienie. 10 Czwartego dnia wydał Holofernes ucztę jedynie dla swoich sług, a nie zaprosił do stołu nikogo z dowódców. 11 Potem powiedział do eunucha Bagoasa, przełożonego nad wszystkimi jego majętnościami: "Idź i nakłoń tę kobietę hebrajską, która u ciebie przebywa, aby przyszła do nas i z nami jadła i piła. 12 Naprawdę byłoby to hańbą dla nas, gdybyśmy taką kobietę puścili nie obcując z nią. Jeśli jej bowiem nie zwabimy do siebie, będzie z nas sobie drwiła". 
13 I odszedł Bagoas od Holofernesa i przyszedł do niej, i rzekł: "Piękna, młoda kobieto, nie wahaj się stanąć przed panem moim! Będziesz uczczona w jego obecności i będziesz piła z nami rozweselające wino, i staniesz się w tym dniu jak jedna z córek synów Aszszura, przebywających w domu Nabuchodonozora". 14 A Judyta powiedziała mu na to: "A kimże ja jestem, abym się mogła sprzeciwiać panu memu? Wszystko, co będzie miłe w oczach jego, pospiesznie uczynię i będzie to dla mnie największą przyjemnością aż do dnia mojej śmierci". 15 I wstała, ubrała się w strój uroczysty, z wszelkimi ozdobami kobiecymi. A niewolnica jej przyszła i rozłożyła przed nią na podłodze naprzeciw Holofernesa dywany, które dostała od Bagoasa do swego codziennego użytku, aby na nich odpoczywała i jadła.

Judyta zwycięża Holofernesa

16 A Judyta weszła i zajęła swoje miejsca. I zachwycił się Holofernes w sercu swoim jej widokiem i dusza w nim doznała gwałtownego wzruszenia. I zapragnął bardzo obcować z nią, ponieważ od dnia, kiedy ją zobaczył, szukał sposobności, aby ją uwieść. 17 I odezwał się do niej Holofernes: "Pij teraz i wesel się razem z nami!" 18 A Judyta odpowiedziała mu: "Piję więc, panie, albowiem nigdy od dnia mego urodzenia życie moje nie osiągnęło takiego szczytu jak dziś". 19 I wzięła, co jej przygotowała niewolnica, i jadła, i piła w jego obecności. 20 A Holofernes zachwycał się nią i pił bardzo wiele wina, tyle, ile w jednym dniu nigdy nie wypił, odkąd się urodził.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Wojciech Borkowki:  W 12 rozdziale Judyta bardzo mocno przestrzega prawa. Dlaczego w dzisiejszym świecie, tak bardzo rozmiękczamy przepisy i przykazania?

Dawid Kołodziejczyk OP: Faktycznie widzimy, że Judyta restrykcyjnie przestrzega prawa. Nie je nieczystego jedzenia, wychodzi na modlitwę spotykać się z Bogiem, prosi za lud Izraela. Myślę, że dzisiaj da się wyczuć takie podejście do chrześcijaństwa – jak do przepisów ruchu drogowego. Przepisy są po to, żeby je łamać. Nie musimy się nimi specjalnie przejmować. Mamy takie przekonanie, że Bóg daje prawo, ale niekoniecznie musimy je przestrzegać. Myślę, że związane jest to z faktem, iż w Nowym Testamencie wielokrotnie Pan Jezus gromi faryzeuszy. Gromi przestrzegania przepisów prawa, które jest sumienne i skrupulatne, ale skierowane nie na relacje z Bogiem tylko na same przepisy. To jest pokłosie takiego patrzenia na Boga, w którym "nie trzeba".  Mówi się o Nowym Prawie, prawie serca, z tym, że w ludzkich serca zostaje ono rozmyte i zagłuszone przez własne, źle ukształtowane sumienie. Wtedy Prawo to przestaje być konkretne.

To trzeba przestrzegać, czy nie trzeba?

- Oczywiście, że trzeba przestrzegać...

... ale

- Nie ma ale. Popatrz na prawo w takim kluczu. Jeśli Bóg daje prawo, to w jakimś celu. Tak samo, jak przepisy ruchu drogowego są po coś. Ograniczenie prędkości wynika z tego, że należy spodziewać się, jakiegoś niebezpieczeństwa, które nam grozi. Oczywiście, że da się pojechać szybciej. Z tym, że to ograniczenie jest po to, żeby nas ochronić i pomóc. Statystki wypadków pokazują jednak, że często nie przestrzegamy przepisów.  Podobnie jest z duchowością. Trzeba przestrzegać przepisów. Tego ludzie nie lubią, bo wydaje im się, że to ogranicza wolność, tak jakby Bóg nas tłamsił. A to nie tak. Jeśli Bóg daje prawo, nakaz i przepis, to po coś. Aby nas ochronić, poprowadzić albo coś ważniejszego pokazać.

To jest trudne. Gdzie jest ta granica, pomiędzy przestrzeganiem prawa a faryzeizmem?

-Grzech, grzech. To czego nam nie wolno czynić, to grzech. Ten moment, kiedy odchodzimy od Boga świadomie i dobrowolnie. Łamiemy to, do czego nas zaprasza. Tutaj jesteśmy związani naszym sumieniem. Grzechu czynić nam nie wolno, choć wiemy, że jesteśmy ludźmi po grzechu pierworodnym i że nie zawsze nam to wychodzi. 

Prawa trzeba przestrzegać, bo ono nam pomaga. Zawsze, gdy mamy jasne wskazówki, jak postępować, to jest nam łatwiej. Kiedy wskazówek nam brakuje, to jest nam trudniej. Poruszanie po takiej przestrzeni sprawia, że nie wszystko rozumiemy. Trzeba zachowywać przykazania i prawo.

Uwaga. Tego, czego nie wolno, to zrobić sobie z przykazań religijności. Nie możemy postępować w ten sposób, że to przykazania mają być celem naszego życia. Właśnie to Pan Jezus krytykował u faryzeuszy. To tak, jak w twoim małżeństwie. Masz zasady np. żeby znajdować czas dla żony albo, żeby wziąć Magdę na randkę. Pomyśl sobie, co byłoby, gdybyś w swoim małżeństwie kierował się tylko zasadami. Idziesz do żony i mówisz: dzisiaj jest 17 dzień miesiąca. Zgodnie z nasza zasadą idziemy na randkę. Potem mówisz, że minęło 1,5 godziny – trzeba kończyć randkę. Gdyby za każdym razem tak się działo, to twoja żona miałaby przekonanie, że to nie o nią chodzi, tylko o twoje zasady. To jest niebezpieczeństwo faryzeizmu: idziesz do kościoła modlić się, bo taką masz zasadę. To może być coś bardzo mocnego w naszym życiu. Można iść na Mszę, ale tylko dlatego, bo mamy taką zasadę. Oczywiście zasady, prawo bardzo nam pomagają, ale nie mogą być celem, bo wtedy ginie miłość. Trzeba korzystać z prawa, bo Bóg chce nas w ten sposób uczyć. Chce nam pokazywać ważne sprawy. Nie można jednak z tego zrobić celu samego w sobie.

Miłość i zdrowy rozsądek ponad sztywnymi zasadami i ponad prawem, tak?

- Nie. Miłość, zdrowy rozsądek i zasady. Czemu to rozłączać? Weź te zasady do miłości. Weź to wszystko, co może Ci pomóc.

Tak, ale jeśli 17 każdego miesiąca idę na randkę, to co? To źle?

- To może być 17 każdego miesiąca, możecie iść na randkę. Celem nie musi być zasada. Jeśli okaże się, że coś wam wypadnie, to pójdziecie 18 – zasada nie będzie nadrzędna nad miłość np. wobec waszych córek, które wtedy będą chore – rozumiesz?

Czyli zasadą są randki, a nie data tych randek?

- Zasadą jest miłość i twoja ukochana żona, a nie cokolwiek innego.

Dobrze, rozumiem.

-Jak uczysz dzieci czytać, to najpierw uczysz liter. Mówisz dzieciom, jak je czytać. Później składają je w całe wyrazy. Z czasem dzieciaki zaczynają czytać. Mimo, iż znają zasady – znają poszczególne literki i wiedzą jak je czytać, to nie czytają liter i ich nie składają. Zauważają całe wyrazy. Trochę zapominając o zasadzie. Widząc coś dalej. Podobnie jest tutaj. Prawo i przykazania uczą nas konkretnych spraw, ale po to, żeby poprowadzić nas dalej, do miłości.

Rozumiem, że to ma działać automatycznie. Zasady mają wynikać z miłości. One nie mają być celem, tylko służyć do czegoś większego.

- One mają prowadzić Cię do miłości. Wyobraź sobie, że nie znasz liter – czy możesz się nauczyć czytać?

Chyba nie.

- Byłoby trudno. Tak samo jak uczysz się języka obcego. Najpierw uczysz się zasad gramatyki, a z czasem o nich zupełnie zapominasz. Same zasady zaprowadziły Cię znacznie dalej. Podobnie jest z Prawem Pańskim – ma nas uczyć i prowadzić do stawania w miłości. Jak lekceważymy prawo, to gdzieś lekceważymy miłość u samego początku - u Boga. 


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Patrzę na Holofernesa - owo uosobienie siły, okrucieństwa i bałwochwalstwa, jak leży na swoim posłaniu pokonany przez sen. Przesadził z winem.

Czy to nadmierna pewność siebie i rychłego zwycięstwa, czy - wręcz  przeciwnie - potrzeba dodania sobie animuszu w mojej obecności kazały mu sięgać po kolejne kielichy, to nieistotne. Przez głowę przebiegają mi teraz sceny z ostatnich czterech dni spędzonych w niewoli.

No właśnie. Widziałeś taką niewolę? I takiego więźnia?

Mieszkałam w obozie najeźdźców, okrutnych i niezwyciężonych pogan, których liczba i wyposażenie pokryły całą powierzchnię równiny u stóp Betulii. Wśród Asyryjczyków, którzy zburzyli dumne i niezniszczalne mury Ekbatany, przed którymi padły na kolana już wszystkie  narody zachodu i których ekspansji nikt ani nic nie było w stanie powstrzymać. Mieszkałam w swoim namiocie i dostałam przedmioty potrzebne do codziennego użytku. Cały dzień pościłam, a wieczorami spożywałam wyłącznie własne pokarmy. Ich wódz martwił się, czy mi ich wystarczy na czas pobytu w obozie. Nocą chodziłam do wąwozu koło Betulii, żeby obmyć się przy źródle wody, będącym - tak jak wszystkie inne - pod kontrolą najeźdźców. Straże nigdy mnie nie zatrzymywały. Miały rozkaz, żeby mi nie przeszkadzać. Poruszałam się po obozie zupełnie swobodnie odprowadzana wyłącznie ich spojrzeniami. Nikt nie ważył się mnie tknąć. Wreszcie zostałam zaproszona przez Holofernesa na tę ucztę w celu, który nie pozostawiał żadnych wątpliwości.

Myślisz, że pociągałam za wszystkie sznurki? Że byłam panią sytuacji? Że właśnie nią jestem?

Błąd.

Panem sytuacji jest Pan. Ja jestem w Jego rękach. Moje ręce są w Jego rękach.

J.

1 A gdy nastała późna pora, słudzy jego spieszyli się, aby odejść. Bagoas zamknął namiot od zewnątrz i oddzielił obecnych od swego pana. A oni odeszli na swoje posłania. Wszyscy bowiem byli zmęczeni, gdyż uczta trwała długo. 2 W namiocie pozostała tylko sama Judyta i Holofernes leżący na swoim posłaniu. Upił się bowiem winem. 3 A Judyta powiedziała swojej niewolnicy, aby stała na zewnątrz przy jej sypialni i pilnowała jej wyjścia tak, jak każdego dnia. "Mam wyjść bowiem - rzekła - na modlitwę". Także Bagoasowi powiedziała to samo. 4 I odeszli wszyscy od [Holofernesa], a w sypialni nie pozostał nikt od najmniejszego do największego. Wtedy Judyta przystąpiła do jego łoża i powiedziała w swym sercu: 
"Panie, Boże Wszechmogący, 
spójrz łaskawie w tej godzinie na dzieło rąk moich 
w celu wywyższenia Jeruzalem! 
5 Oto teraz jest odpowiednia chwila, aby odzyskać Twoje dziedzictwo 
i spełnić mój plan zgładzenia wrogów, 
którzy przeciwko nam powstali". 
6 I podeszła do słupa nad łożem przy głowie Holofernesa, zdjęła jego miecz ze słupa, 7 a zbliżywszy się do łoża ujęła go za włosy i rzekła: "Daj mi siłę w tym dniu, Panie, Boże Izraela!" 8 I uderzyła go dwukrotnie z całej siły w kark, i odcięła głowę. 9Potem zsunęła jego ciało z posłania, zdjęła kotarę ze słupów [namiotu] i w chwilę później wyszła, podając niewolnicy swojej głowę Holofernesa. 10 Ta zaś włożyła ją do swojej torby na żywność i wyszły razem jak zazwyczaj poza teren obozu na modlitwę. I przeszedłszy przez obóz okrążyły wąwóz górski, i wstąpiły na górę Betulii, i tak doszły do jej bram.

Powitanie Judyty w Betulii

11 A Judyta już z daleka wołała do stróżujących przy bramach: "Otwórzcie, otwórzcie bramę! Z nami jest Bóg! Bóg nasz, aby znowu okazać moc w Izraelu i potęgę przeciw wrogom, jak to i dziś uczynił". 12 Gdy ludzie z jej miasta usłyszeli jej głos, spieszyli się, aby przejść do bramy miasta, a także zawołali jego starszych. 13 I zbiegli się wszyscy od najmniejszego aż do największego, ponieważ wydawało im się nie do wiary, żeby wróciła. Otworzyli bramę i przyjęli je, a zapaliwszy ogień, aby było widno, otoczyli je kołem. 14 A ona donośnym głosem odezwała się do nich: 
"Wysławiajcie Boga, wysławiajcie! Wysławiajcie Go, 
ponieważ nie oddalił miłosierdzia swego od domu Izraela, 
ale tej nocy moją ręką pokonał nieprzyjaciół". 
15 Potem wyjęła z torby głowę, pokazała ją i powiedziała do nich: "Oto głowa Holofernesa, naczelnego wodza asyryjskich sił zbrojnych, a oto kotara, pod którą leżał pijany. Zabił go Pan ręką kobiety. 16 Na życie Pana, który mnie strzegł na mojej drodze, w którą się wybrałam: uwiodło tamtego oblicze moje na jego zgubę, ale nie popełnił ze mną grzechu, aby mnie splugawić i zhańbić". 17 I zadziwił się bardzo cały naród i upadł na ziemię, oddając pokłon Bogu, i wołał jednogłośnie: "Bądź uwielbiony, Boże nasz, który w dniu dzisiejszym rozgromiłeś nieprzyjaciela swego ludu". 18 A Ozjasz powiedział do niej: 
"Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego, 
spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi, 
i niech będzie błogosławiony Pan Bóg, 
Stwórca nieba i ziemi, 
który cię prowadził, abyś odcięła głowę 
wodza naszych nieprzyjaciół. 
19 Twoja ufność nie zatrze się aż na wieki 
w sercach ludzkich wspominających moc Boga. 
20 Niech to sprawi tobie Bóg, abyś była wywyższona na wieki 
i ubogacona w dobra, 
bo nie szczędziłaś swego życia, 
gdy naród nasz był upokorzony, 
ale przeciwstawiłaś się naszej zagładzie, 
postępując prawą drogą przed Bogiem naszym". 
A cały naród odpowiedział: "Niech tak będzie, niech tak będzie!"


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Rozdział 13

Wojciech Borkowski:W 13 rozdziale Judyta osiągnęła w 100% to, co zamierzyła. Tak po ludzku, to nie mogło się udać.

-Dawid Kołodziejczyk OP: Myślisz, że ona od początku zamierzała zamordować Holofernesa?

Chyba tak. Przecież po coś poszła do niego, musiała mieć jakiś plan.

-Ciekawe, czy już na samym początku chciała go zabić? Może chciała, przekonać Holofernesa, że za murami Betulii jest Bóg, i że z Nim nie ma żadnych szans?

Tego nie wiem. Faktem jest, że osiągnęła to, co wydawało się nieosiągalne. To kompletna abstrakcja – scenariusz na film sensacyjny

-I to taki mało przekonujący. Myślisz, że gdyby spotkała żołnierzy na warcie, to oni tak szybko zaprowadziliby ją do wodza? Czy nie zamierzaliby jej zniewolić i wykorzystać? Judyta dostaje się jednak do Holofernesa, on pozwala jej wychodzić z obozu. To mało prawdopodobne, to wbrew wszelkim zasadom bezpieczeństwa.

Holofornes wierzy jej bezgranicznie! Następuje ciąg mało prawdopodobnych zdarzeń. Ta historia od samego początku jest dość abstrakcyjna.

-A co Ci się wydaje w niej najmniej prawdopodobne?

Ostatnia scena, kiedy Judyta odcina Holofornesowi głowę, wynosi ją i nikt jej nie zatrzymuje. To wydaje się nieprawdopodobne, ten ciąg zdarzeń. Jedno wynika z drugiego. Nie ma żadnych przeszkód.

-To, że ona odcina głowę jest dla mnie mniej nieprawdopodobne, niż to, że on tak się upił, że nie doszło do rozpusty – w końcu po to ją „zaprosił” do namiotu.

W poprzednim rozdziale jest informacja, że wypił tyle wina, ile wcześniej nigdy nie wypił. Można założyć, że tak oszalał na punkcie Judyty, że się upił.

-Te sceny wydają się nieprawdopodobne i jakby nie pasujące po ludzku. Gdybyś ty był na miejscu w Betulii, to czy mógłbyś sobie wymyślić, taki genialny plan, że wejdziesz do obozu i stanie się to, co się stało?

Plan był śmiały, bezczelny i niewykonalny. Wiara góry przenosi.

-Według mnie scena teoretycznie ogniskuje się wokół Judyty. Widzimy to na wielu obrazach – Judyta z głową w ręku. Wydaje mi się, że w centrum tej sceny, nie jest jednak Judyta. W centrum jest Pan Bóg. Przewrotnie widać to, w tej opowieści. Gdyby nie Bóg, to wszystko mogło potoczyć się inaczej. Zobacz – modlitwa do Boga i zaproszenie Boga do wszystkiego, do każdego działania. Wychodząc z Betulii Judyta modli się, gdy  jest w obozie to wychodzi i modli się. Później zanim odetnie głowę, to także się modli. Ona zaprasza Pana do wszystkiego. Panem tej sceny nie jest Judyta, tylko Bóg.

Czyli ona modli się i działa. To o czym wcześniej mówiliśmy. Każdy zna takie sytuacje ze swojego życia. Byłeś w jakiejś sytuacji, coś się działo, a scenariusz był zupełnie nieprzewidywalny? Ja miałem wielokrotnie takie chwile. Ustaliłem coś, a wyszło inaczej niż planowałem. Byłem w konkretnych wydarzeniach, ale jakby ktoś prowadził mnie po sznurku. Nie zdawałem sobie nawet z tego sprawy.

-Ja mam bardzo często takie doświadczenie, że to ja jestem panem sytuacji – ja wszystko ustalam, ode mnie wszystko zależy. Wydaje mi się, że w moim życiu Boga czasem nie dopuszczam. Dopiero z pewnej perspektywy odkrywam, że to On był w centrum. Myślę, że to jest niezwykłe w tej scenie z Judytą i Holofernesem – gdyby zadać jej pytanie, czy wiedziała, że w centrum tej sytuacji jest nie ona, lecz Pan Bóg. Jak myślisz, co ona mogłaby odpowiedzieć?

Przed chwilą mówiłeś o swojej wolności. Judyta zawsze i wszędzie zapraszała Boga. Przed kolejnymi etapami swojego działania modliła się. Mówiła: Boże bądź ze mną. To nie jest ograniczenie wolności, jeśli kogoś zapraszam i chcę z kimś działać. Jestem przekonany, że ona miała taką świadomość.

-Ja bym powiedział nawet więcej. Ona nie tylko zapraszała, ale wręcz dawała Bogu działać w sobie. Stawała się Jego narzędziem. Wydaje mi się, że to jest niezwykłe w tej opowieści. Judyta swoją postawą i modlitwą pokazuje, że to nie ona jest w centrum. Mówi: to Bóg jest Panem historii. To Bóg prowadzi i umacnia. Myślę, że tego możemy się od niej uczyć. W tych wydarzeniach – naszych ludzkich – po prostu działa Bóg.

Ona miała wiarę, której nam brakuje?

-Ona miała zrozumienie tego, że Bóg jest w jej życiu i w jej historii. To co jest niesamowite, to że ona dawała się kierować Bogu. Nie stawiała się na pierwszym miejscu, tylko mówiła: to Ty mnie prowadź, Ty działaj, Ty pokazuj którędy i gdzie mam iść.


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Wykonałam zadanie, ale nie będę go opisywać. Nie muszę.

Jeśli potrzebujesz wizualizacji, znajdziesz ją bez trudu. Wpisz tylko „Judyta i Holofernes” a zobaczysz całą galerię obrazów na ten temat. Jestem na nich rozmaicie, zależnie od epoki ubrana albo nieco rozebrana, młoda i świeża albo dojrzała, zamyślona, nieco obojętna, ze skupieniem i bez śladu emocji na twarzy albo - wręcz przeciwnie – z wyraźnym grymasem obrzydzenia i jakby niedowierzaniem na czole. Zobaczysz mnie w chwili, gdy odcinam głowę albo tuż po, kiedy wrzucam ją do torby, wychodzę z namiotu, wracam do Betulii. Różnie mnie portretowali, ale zawsze z głową Holofernesa, nawet Klimt, kiedy się przyjrzeć uważniej.

Wśród tych wszystkich wizerunków jest jeden wyjątkowy, namalowany wieki temu przez Giorgione. Mój ulubiony. Domyślasz się dlaczego? Przypatrz się dokładnie: poza, strój, włosy, twarz, no i głowa pokonanego uosobienia zła pod stopą. Kogoś Ci przypominam?

Jeśli nie, podpowiedzą Ci słowa Ozjasza:

„ Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego, spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi.”

Błogosławiona jesteś między niewiastami… Słowa jak refren, który brzmi znajomo. Znasz je, bo wiesz, co powiedział Anioł w chwili zwiastowania, a potem brzemienna Elżbieta witając Maryję. Znasz je, bo zdarza Ci się odmawiać różaniec. Znasz  je, odkąd nauczono Cię „Zdrowaś Mario”. Czyli od dziecka.

Giorgione rozpoznał podobieństwo, kiedy malował mnie z głową Holofernesa pod stopą i przepiękną, subtelną twarzą, dokładnie taką, jakie podziwiasz oglądając renesansowe Madonny.

Też  już widzisz podobieństwo. Teraz wiesz, Kogo zapowiadam.

J.

1 A Judyta odpowiedziała im: "Posłuchajcie mnie, bracia! Weźcie tę głowę i wywieście ją na szczycie waszych murów. 2 A potem, gdy zabłyśnie zorza poranna i słońce ukaże się nad ziemią, niech każdy weźmie swoją broń i wszyscy zdolni do walki mężowie niech wyjdą poza miasto! Ustanówcie wodza nad nimi, tak jakbyście mieli schodzić na dolinę w kierunku przedniej straży Asyryjczyków. Ale nie będziecie schodzić. 3 A oni wezmą pełne swoje uzbrojenie, udadzą się do swego obozu i zbudzą dowódców sił zbrojnych Aszszura. A ci z kolei zbiegną się do namiotu Holofernesa, ale go nie znajdą. Wtedy ogarnie ich strach i zaczną uciekać przed wami. 4 A wy i wszyscy mieszkańcy całej ziemi Izraela, ścigając ich, będziecie ich kładli pokotem na ich drogach. 
5 Lecz zanim to uczynicie, zawołajcie do mnie Ammonitę Achiora, aby zobaczył i rozpoznał tego, który pogardził domem Izraela, a jego samego wysłał do nas na śmierć". 6 I zawołali Achiora z domu Ozjasza. A ten, gdy przyszedł i zobaczył głowę Holofernesa w ręku jednego męża ze zgromadzenia ludu, upadł na twarz i stracił przytomność. 7 A gdy go podniesiono, upadł do nóg Judycie, oddał jej pokłon i zawołał: 
"Błogosławionaś ty we wszystkich namiotach Judy 
i między wszystkimi narodami, 
które, gdy usłyszą twoje imię, 
zatrwożą się. 
8 A teraz opowiedz mi wszystko, coś uczyniła w tych dniach". A Judyta opowiedziała mu wśród ludu wszystko, co uczyniła, poczynając od dnia, w którym wyszła, aż do chwili, w której z nim rozmawiała. 9 A gdy ona przestała mówić, lud zaczął wołać donośnym głosem i całe miasto zaczęło rozbrzmiewać radosnymi okrzykami. 10 A Achior widząc to wszystko, co uczynił Bóg Izraela, uwierzył bardzo mocno w Niego, poddał się obrzezaniu i został przyłączony do domu Izraela aż po dzień dzisiejszy.

Popłoch w obozie Holofernesa

11 A skoro tylko ukazała się zorza i wywieszono głowę Holofernesa na murach, wszyscy mężczyźni chwycili za broń i ruszyli oddziałami w stronę wejść na górę. 12 Gdy tylko ich spostrzegli Asyryjczycy, rozesłali gońców do swych dowódców. Ci zaś poszli do swych wodzów i tysiączników, i do wszystkich swoich zwierzchników. 13 A oni przybyli do namiotu Holofernesa i powiedzieli zarządcy całego jego mienia: "Zbudźże pana naszego, bo niewolnicy odważyli się wystąpić przeciwko nam do walki, aby zginąć doszczętnie". 14 Wtedy wszedł Bagoas i zaklaskał w dłonie przed zasłoną namiotu, sądząc, że Holofernes śpi z Judytą. 15 Ponieważ jednak nikt go nie usłyszał, odsunął zasłonę i wszedł do sypialni, i znalazł go martwego, rzuconego na podnóżku, a głowę miał odciętą. 16 Wtedy donośnie zawołał, zaczął płakać, narzekać i jęczeć ogromnie i rozdarł swoje szaty. 17 Potem wszedł do namiotu, gdzie mieszkała Judyta, ale jej nie znalazł. Wtedy wybiegł przed zgromadzonych i zawołał: 18 "Przewrotnie postąpili niewolnicy, hańbą okryła dom króla Nabuchodonozora jedna hebrajska kobieta. Holofernes leży na ziemi, i to bez głowy". 19 Usłyszawszy te słowa dowódcy asyryjskich sił zbrojnych rozdarli swoje szaty i przerazili się. I powstał między nimi w obozie wielki krzyk i nawoływania.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Dawid Kołodziejczyk OP: Judyta przychodzi do obozu, wyciąga z torby odciętą głowę Holofernesa, która potem zawiśnie na murach Betulii. Czy patrząc na tą scenę nie miałbyś ochoty okrzyknąć Judyty patronką terrorystów?

Wojciech Borkowski: Oczywiście, że tak. Po zamordowaniu Holofernesa mogła zwyczajnie wyjść z namiotu, osiągnęła przecież swój cel - dowódca nie żyje! Ona jednak wzięła głowę i pokazała swojemu narodowi.  Potem zawiesili ją na murach, tak, aby wojska najeźdzcy zobaczyły, co się stało.  

Sceny trochę takie, jak oglądamy w wiadomościach...

- Klasyczna scena terrorystyczna. O co chodzi w terroryzmie? O to, żeby przestraszyć, wywołać panikę. Mniejsza o liczbę ofiar. Tutaj jest tylko jedna ofiara, a przerażenie wielkie. Istnieje niebezpieczeństwo, że można posądzić Judytę o terroryzm. Ale to chyba jednak, o coś innego chodzi w tej historii. 

Słyszę, że jest ale…

-Tak, jest wątpliwość. Trzeba powiedzieć, że Judyta broniła nie tylko swojego narodu, broniła również Świątyni.

Czyli broniła też Pana Boga?

-Tak

To jest tak, że rozgrzeszamy terroryzm i mówimy, że on był, ale możemy go zaakceptować czy mówimy, że terroryzmu nie było?

- Żeby mówić o terroryzmie, muszą być spełnione dwie przesłanki. Pierwsza: działanie terrorystyczne ma za zadanie wywołać strach. Jest ono skierowane w mniejszą grupę, a przestraszyć ma większa grupę ludzi. Ta przesłanka jest spełniona. Druga przesłanka – tj. łamanie prawa nie jest spełniona. Przypomnijmy: Judyta broni swojego narodu w stanie wojny. Agresorem i najeźdźcą jest Asyria. Jest wojna, te narody biły się między sobą.

W pierwszym rzędzie należy powiedzieć, że Asyryjczycy łamią prawo.

- Asyryjczycy łamią prawo. Judyta broni swojego narodu – nie łamie prawa. Natomiast efekt przestraszenia wojsk asyryjskich, to jest coś, co mogłoby nawiązać do terroryzmu, ale w istocie nim nie było.

Powiem tak. Całe szczęście Judyta nie była terrorystką. Faktem jest, że jak przeglądaliśmy się temu tekstowi, to wcale nie było to takie oczywiste. Dopiero jakieś głębsze dotknięcie tematu pomogło nam w rozwianiu naszych wątpliwości. Jak myślisz, czy niebezpieczeństwo interpretacji tego tekstu może przełożyć się na konkretnych ludzi, na współczesność? Gdzie jest ten ciężar, który mówi, że coś może być terroryzmem albo nie?

- Tutaj chodzi o dogłębną interpretację tekstu. Jeżeli spłycimy akt, którego dopuściła się  Judyta, to mamy terroryzm. W świecie współczesnym występuje klasyczny terroryzm połączony z religiami, ale i w Polsce –  w polskim chrześcijaństwie -  mamy coś, co można nazwać quasi terroryzmem. W imię Boga np. straszymy przed utratą polskości i narodowości.

W którym momencie i od czego to zależy, że dana postawa – związana z religijnością – przestaje być właśnie religijną i wchodzi w niebezpieczne nurty?

- Jeżeli z religii zaczynamy robić ideologię. Jeżeli przestajemy się kierować słowami Pisma, a religię używamy do interesów grupy, narodu, partii politycznych czy poszczególnych ludzi. To jest zło.

Punktem wyjściem do czegoś, co nazwaliśmy quasi terroryzmem jest zrobienie z religijności i religii ideologii?

- Tak i to w tym dużym wymiarze – klasycznym terroryzmie i tym małym np. polskiego podwórka.

A jakbyś w kilku słowach odróżnił religijność od ideologii?

- Religijność, to odcięcie się od doraźnych interesów. W centrum stawiamy Boga i Pismo – to są nasze wyznaczniki. Jeśli chodzi o ideologie, to są już jakieś interesy. Jest jakaś grupa. Służymy tym ludziom, w imię tych wartości.

Czasem centrum ideologii może być sama religijność. W Polsce np., taką ideologią może być pragnienie utrzymania licznego i silnego kościoła. Może być taka ideologia, która będzie wiązała się z religijnością, ale będzie obok Pana Boga?

- To są wszelkiego rodzaju populistyczne działania. Żeby zatrzymać ludzi, to musimy…  No właśnie - fachowcy od TV mówią, że widz lubi się bać. Tak sobie teraz pomyślałem, że jeśli chcemy zatrzymać jakąś grupę w kościele, to trzeba jej dostarczyć wszelkich argumentów, żeby się bała. A więc: Polska ginie! Kościół ginie! Stwórzmy oblężoną twierdzę. Będziemy utrzymywać tą grupę w strachu...

Coś się uda, ale czy Ci ludzie będą wierzący?

- Nie będą wierzący, ale będą w grupie.

Takie działania zaliczasz do małego, czy dużego terroryzmu?

- Do średniego.

(śmiech)

- Nie, to mały terroryzm, bo nikt nie ginie, ale rażenie takiego terroryzmu jest duże.

Dzisiaj uratowaliśmy Judytę od patronowania terrorystom. Oddzieliliśmy sobie religijność od ideologii. Zdefiniowaliśmy mały i duży terroryzm. Powiedzieliśmy, że powinniśmy zwracać uwagę na ten mały....

- Tak, bo póki co ten duży bezpośrednio nas nie dotyczy.

I oby tak zostało

- Natomiast tym małym jesteśmy cały czas rażeni.


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Już w Betulii, po wszystkim i po opowieściach.

Achior był naprawdę niezastąpiony. Dokonał identyfikacji i natychmiast rozpoznał głowę Holofernesa, a jej widok zwalił go z nóg. Kiedy doszedł jakoś do siebie, padł na twarz, nie przede mną przecież, tylko przed Bogiem działającym przeze mnie. Tyle o Nim słyszał, tyle wiedział, lojalnie podzielił się tą wiedzą z Asyryjczykami ostrzegając Holofernesa, że Bóg Izraela obroni swój naród, jeśli tylko ten jest Mu wierny. Przestrzegał przed porażką, przed śmiesznością, bo wiedział, co może się stać.

Wiedział, ale nie wierzył. Teraz ujrzał i uwierzył.

Wiara spadła na niego jak grom i powaliła na ziemię. Został nią porażony. W mojej kobiecej postaci i czynie, którego dokonałam zobaczył całą potęgę i moc Boga Izraela. I uwierzył. I wyznał swoją wiarę.  To już nie wiedza, znajomość faktów i historii Izraela. To żywa i mocna wiara, która pozwala podjąć decyzję o zawarciu przymierza z Bogiem i wejściu do Jego ludu.

I tak został przyłączony do domu Izraela sam wódz, pierwszy spośród Ammonitów czyli tych, którzy obok Moabitów nie mogli stać się członkami narodu wybranego, którzy byli wykluczeni. I który o tym wiedział, bo przecież doskonale znał historię swojego wroga - Izraela.

Zanim wyruszyłam z Betulii, modliłam się:

„Spraw, aby każdy naród i każde pokolenie poznało i wiedziało, że Ty jesteś Bogiem, Bogiem wszelkiej potęgi i mocy, i że nie ma nikogo innego prócz Ciebie, kto by tarczą osłonił lud izraelski.”

Widzisz, jakie są konsekwencje tego, co zrobiłam? Jakie niezwykłe owoce? A wierzysz?

J.

1 A gdy to usłyszeli ci, którzy byli jeszcze w namiotach, zdumieli się wobec tego zdarzenia. 2 Ogarnął ich lęk i drżenie, i nie było człowieka stojącego obok swego sąsiada, ale uciekali wszyscy po wszystkich drogach na dolinie i na górze. 3Także i ci, którzy obozowali na wzgórzach wokoło Betulii, rzucili się do ucieczki. Wtedy to dopiero synowie Izraela, każdy mąż zdolny do walki, rzucili się na nich. 4 A Ozjasz wysłał posłów do Baitomestaim, do Bebai, Chobai i Kola, i na całą ziemię Izraela, aby zawiadomili o tym, co się stało, i aby wszyscy ruszyli na nieprzyjaciół, i rozgromili ich. 5 Skoro tylko Izraelici to usłyszeli, wszyscy jednomyślnie uderzyli na nich i ścigali ich aż po Chobę. Przybyli także mieszkańcy Jerozolimy i wszyscy z krainy górskiej, ponieważ ich też powiadomiono o tym, co się stało w obozie ich wrogów. Także Gileadczycy i Galilejczycy uderzyli na nich z wielką siłą z boku i ścigali ich, aż przybyli do Damaszku i w jego okolice. 6 Inni mieszkańcy Betulii napadli na obóz asyryjski, zabrali z niego łupy i bardzo się wzbogacili. 7 Ci zaś Izraelici, którzy powrócili z pogromu, zawładnęli tym, co jeszcze pozostało. Wioski i osiedla w górach i na dolinie zdobyły wielkie łupy. Było ich bowiem ogromne mnóstwo.

Arcykapłan dziękuje Judycie

8 A arcykapłan Joakim i Rada Starszych Izraela, która mieszka w Jerozolimie, przybyli obejrzeć dobrodziejstwa, które Pan wyświadczył Izraelowi, oraz zobaczyć Judytę i złożyć jej życzenia pokoju. 9 A gdy przyszli do niej, wszyscy jednomyślnie wysławiali ją i mówili: 
"Tyś wywyższeniem Jeruzalem, 
tyś chlubą wielką Izraela, 
tyś wielką dumą naszego narodu. 
10 Tyś wszystko to ręką swoją uczyniła, 
dobrze zasłużyłaś się Izraelowi, 
i spodobało się to Bogu. 
Niech cię Pan Wszechmogący błogosławi 
na wieczne czasy!" 
A cały lud odpowiedział: "Niech tak będzie!" 11 A cały naród łupił jeszcze obóz przez trzydzieści dni. Judycie dali namiot Holofernesa, wszystkie jego srebrne naczynia, łoża, miednice i wszystkie jego sprzęty. A ona przyjęła to, nałożyła na swego muła, zaprzęgła swoje wozy i załadowała to wszystko na nie. 12 Zgromadziły się też wszystkie kobiety izraelskie, aby ją zobaczyć, i błogosławiły ją, i tańczyły wokół niej, a ona wzięła w ręce gałązki i podała kobietom, które jej towarzyszyły. 13 Potem uczyniły sobie wieńce oliwne, ona i jej towarzyszki. I tańcząc szła przed całym ludem, prowadząc ze sobą wszystkie kobiety. Przyłączyli się też do nich wszyscy mężowie izraelscy i uzbrojeni, z wieńcami na głowach, i śpiewali głośno hymny.

Pieśń dziękczynna Judyty

14 Judyta rozpoczęła przed całym Izraelem tę pieśń pochwalną, a lud cały wtórował jej w tym wychwalaniu.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Rozdział 15

Wojciech Borkowski: Tak naprawdę militarnie nic się nie zmieniło. Zginął jeden człowiek – co prawda dowódca, ale jeden człowiek. Siły są takie same, a od tego momentu wszystko się zmienia. Dlaczego?

Dawid Kołodziejczyk OP:  Myślę, że to są dwie rzeczywistości. Pierwsza, kiedy wojska asyryjskie zobaczyły głowę Holofernesa. Gdy dowództwo zobaczyło, że Holofernes nie żyje uświadomili sobie, że stało się coś, co po ludzku zupełnie było niemożliwe. Ich dowódca zginął. Zwykła kobieta – piękna, ale nie muskularna– zabija go. Według mnie przypomnieli sobie wtedy słowa Achiora, który mówił im o tym, że to nie tylko Betulia, ale, że za tymi murami jest Pan Bóg. Może przypomnieli sobie słowa Judyty, która mówi: Achior miał rację, że was przestrzegał. Musicie poczekać do momentu, kiedy naród zgrzeszy, dopiero wtedy możecie ich atakować. Paradoksalnie wydaje mi się, że wojska asyryjskie uwierzyły w Boga Izraela, przestraszyli się Go. Uświadomili sobie, że po stronie Izraela walczy Bóg. Po drugie – wojska Izraela też sobie uświadomiły, że po ich stronie walczy Bóg, że On z nimi jest. Idzie z nimi ramię w ramię.

Czyli taka myśl: Bóg wojownik. Mocny Pan Bóg daje wiarę jednej i drugiej stronie. Z jednej strony pozytywną wiarę do walki, z drugiej odbiera tę moc do walki.

-Z drugiej też pozytywną wiarę. Zrozumienie, że ucieczka jest najlepszym wyjściem, i że nie należy walczyć z samym Bogiem.

Mocny Pan Bóg. Bóg wojownik.

-Tak, ale nie tylko wiara w Niego, ale też konkretne działanie Boga w tych wydarzeniach. To nie jest tak, że oni uwierzyli w Boga i psychicznie coś się w nich zmieniło – tak jak czasem sami motywujemy się do różnych działań. To nie chodzi o to, że ich postrzeganie Pana Boga zmieniło ich myślenie i nastawienie do walki, tylko te fakty, w których Bóg zadział. Przez konkretną kobietę zobaczyli wielkość i działanie Boga. Ta wiara jednych skłoniła do ucieczki, a drugich do ataku.

Tak myślę, że tutaj trzeba jeszcze raz podkreślić, że silnego Pana Boga odczuwamy wtedy, gdy bycie chrześcijaninem niesie za sobą ryzyko utraty życia, więzienie, wygnanie. Gdy chrześcijaństwo jest atakowane. Kiedy następuje czas względnego spokoju, silny Pan Bóg jest dla wielu, nawet zaangażowanych chrześcijan, nie do ogarnięcia.

- To chyba tak, patrząc na historię, że za każdym razem, kiedy chrześcijaństwo było szturmowane i atakowane, Bóg umiał poruszać ludzi tak, żeby umieli wyznawać Chrystusa i pokazywać moc Pana Boga. Ale myślę też, że to umiejętność postrzegania siły w zwyczajności albo, co może najważniejsze – perspektywy, do której zaprasza Bóg.

Kiedy można umrzeć wyznając chrześcijaństwo? Tylko wtedy, kiedy masz wiarę graniczącą z pewnością, że Bóg Cię przeprowadzi przez śmierć do zmartwychwstania. Jeżeli jesteś ateistą i masz przekonanie, że po śmierci nie ma niczego, to nie ma szans, nie ma po co. To jest za duże ryzyko.

Dobrze, ale dzisiaj w Polsce i zachodnim świecie nie musimy takiej ofiary ponosić.

- Rzeczywiście nie trzeba jej ponosić – i chwała Panu. Dobrze, że w takich czasach żyjemy. Nie tracimy życia, ani nim nie ryzykujemy. Ale bardzo często przyznanie się do tego, że jesteś chrześcijaninem oznacza dziś,  że będziesz wytykany palcem. To, że ludzie przed posiłkiem modlą się wcale nie jest popularne. Rozmawiałem z wieloma osobami, które wierzą, modlą się i spowiadają. Oni często mówią, że trudno im w pracy powiedzieć, że Bóg jest dla nich ważny. Takie chrześcijaństwo bywa trochę ucieczkowe, bo chrześcijanin ma za zadanie m. in. głosić Jezusa. Jeśli sobie uświadomimy, że dzięki temu, że ja mam odwagę przyznać się do chrześcijaństwa – inni mogą spotkać Pana w swoim życiu, to jest zupełnie inna perspektywa. Teoretycznie nie ponosimy żadnej wielkiej ofiary typu oddanie życia, ale w rzeczywistości często nie potrafimy w codzienności  nieść istoty chrześcijaństwa.

Boimy się być wystawieni na wykluczenie, na niebyt w danej grupie?

-Tak. Często brakuje nam tej wiary, której brakowało wojskom Asyryjskim, której przez pewien czas brakowało samym Izraelitom. Brakuje nam wiary w to, że Bóg jest silny, mocny, wszechwładny, wszechmogący i że to on jest Panem historii.

Jeśli masz wiarę w Boga, który jest silny i mocny, to wiesz, że świat nic Ci nie może zrobić. Jeżeli wierzysz i ufasz Bogu, który jest Panem historii, to wiesz, że żadne wydarzenie nie może Cię przekroczyć. Jeżeli ufasz Bogu, że poprowadzi Cię do zmartwychwstania, to nawet śmierć nie będzie dla Ciebie przeszkodą w tym, żeby wyznawać Chrystusa. A jeśli nie, jeśli Pan Bóg jest dla Ciebie kimś, kto nie ma siły, kto nie ma mocy, to dojdziesz do lekkości, braku decyzji na chrześcijaństwo, letniości i ustawiania się w życiu.

Jutro rozpoczynamy celebrować Święte Triduum. Dotkniemy Wielkiego Czwartku – dnia ustanowienia Eucharystii, Wielkiego Piątku – momentu ukrzyżowania Pana, ciszy Wielkiej Soboty, kiedy kościół nie sprawuje liturgii, a w końcu Święta Zmartwychwstania Jezusa. Ta Liturgia jest pokazaniem mocy Boga, który człowieka chce zaprowadzić do Swojego domu. Wielkie Święto potęgi Boga, który nie waha się nawet oddać swojego Syna, aby odkupić człowieka.

- Obyśmy umieli wejść w te wydarzenia z wiarą Judyty albo przynajmniej z wiarą uciekających Asyryjczyków. 


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Teraz w centrum uwagi, pochwał, festiwalu radości mojego ludu.

Bo i jest co świętować. Mój naród zwyciężył, a jego zwycięstwo było oszałamiające. Wypadki potoczyły się szybko i tak, jak przewidywałam. O świcie głowa Holofernesa zawisła na murach miasta, a mieszkańcy Betulii uzewnętrznili przygotowania do ataku. Wieść o desperackim ruchu oblężonego miasta błyskawicznie rozeszła się po obozie wroga, a kiedy dotarła do namiotu wodza, Asyryjczycy odkryli, co się stało. A stało się to, co nie miało prawa się stać. Niezwyciężony Holofernes, ten, który był pierwszy po Nabuchodonozorze i któremu oddawano niemal boską cześć, ten który rzucił na kolana wszystkie narody zachodu, został pokonany i to ręką jednej hebrajskiej kobiety.  

Dziwisz się, że najeźdźcy wpadli w panikę i rzucili się do ucieczki? Wiedzieli już, że po stronie tego małego narodu z górskiej krainy, innego niż wszystkie, jedynego spośród mieszkańców zachodu, który się przed nimi nie ugiął, walczy sam Bóg - ich siła i moc. I że nie mają szans. Potem zostali doszczętnie rozgromieni, a ich obóz dokładnie złupiony.

Bo w  historii mojego narodu już tak jest: Dawid pokonuje Goliata, drobny chłopaczek unicestwia giganta - za pomocą kamyka. Potęgę Nabuchodonozora i Niniwy, dwa synonimy czystego zła razem wzięte zatrzymuje Betulia - małe miasto zagubione na mapie. A ich wodza zwycięża jedna kobieta - jego własnym mieczem.

Bo mój Bóg ocala.

Przeprowadza swój lud przez największe niebezpieczeństwo, przez zagrożenie, wobec którego człowiek jest kompletnie bezradny. Wyprowadza z sytuacji po ludzku beznadziejnych. A swoim narzędziem czyni słabość.

Tylko czy Ty Mu ufasz?

J.

1 I mówiła Judyta: 
"Uderzcie w bębny na cześć mojego Boga, 
zagrajcie Panu na cymbałach, 
zanućcie Mu psalm i pieśń uwielbienia, 
wysławiajcie i wzywajcie Jego imię! 
2 Ponieważ Pan jest Bogiem, który niszczy wojny, 
bo do swego obozu pośród ludu [prowadząc], 
wyrwał mnie z rąk mych prześladowców. 
3 Aszszur przybył z gór, od północy, 
przyszedł z miriadami swoich sił zbrojnych, 
mnóstwo ich obsadziło potoki, 
a konnica ich okryła wzgórza. 
4 Mówił, że wypali góry moje, 
a młodzieńców moich mieczem wytnie, 
niemowlęta moje o ziemię rozbije, 
moje dzieci wyda na łup, 
a dziewice moje na grabież. 
5 Lecz Pan Wszechmogący pokrzyżował im szyki 
ręką kobiety. 
6 Albowiem mocarz ich nie zginął z ręki młodzieńców, 
ani nie uderzyli na niego synowie tytanów, 
ani nie napadli na niego olbrzymi giganci, 
ale Judyta, córka Merariego, 
obezwładniła go pięknością swojego oblicza. 
7 Zdjęła bowiem swoje szaty wdowie, 
aby wywyższyć uciśnionych w Izraelu, 
namaściła twarz swoją olejkami. 
8 Włosy swoje związała pod zawojem 
i ubrała szaty swoje, aby go oszukać. 
9 Sandały jej przykuły jego oko, 
jej piękność usidliła jego duszę, 
a miecz przeciął kark jego. 
10 Zlękli się Persowie jej odwagi, 
a Medów przeraziła swoją śmiałością. 
11 Niedawno podnieśli krzyk uciśnieni moi [rodacy] 
i słabych moich ogarnął lęk i przerażenie: 
podnieśli [jednak] swój głos, a tamci uciekli. 
12 Dzieci młodych matek ich poprzebijały, 
przekłuły ich jak uciekających niewolników. 
Zginęli w bitwie z Panem moim. 
13 Bogu memu chcę zaśpiewać pieśń nową: 
Panie, jesteś wielki i przesławny, 
przedziwny w sile swojej i niezwyciężony. 
14 Niech Ci służy wszelkie Twoje stworzenie, 
bo Ty rzekłeś i stało się. 
Tyś posłał Twego ducha, a on zbudował wszystko, 
i nie ma nikogo, kto by się sprzeciwił Twemu głosowi. 
15 Góry bowiem poruszają się od podstaw razem z wodami, 
a skały jak wosk się topią przed Tobą, 
ale dla bojących się Ciebie 
Ty jesteś łaskawy. 
16 Chociaż za mała jest wszelka ofiara, 
by wonią przyjemną była dla Ciebie, 
i za mało wszelkiego tłuszczu 
na całopalenie dla Ciebie, 
lecz ten, który boi się Pana, 
będzie wielki po wszystkie czasy. 
17 Biada poganom, którzy powstają przeciw memu narodowi: 
Pan Wszechmocny ich ukarze w dzień sądu, 
ześle w ich ciało ogień i robactwo, 
i jęczeć będą z bólu na wieki". 
18 A kiedy potem przybyli do Jerozolimy i oddali pokłon Bogu, a lud się oczyścił, złożyli swoje całopalenia, ofiary dobrowolne i dary. 19 Judyta zaś ofiarowała wszystkie sprzęty Holofernesa, które jej podarował lud. Także kotarę, którą sama wzięła z jego sypialni, ofiarowała Bogu. 20 Lud radował się przed świątynią w Jerozolimie przez trzy miesiące, a Judyta była razem z nimi. 
21 Po tych dniach każdy wrócił do swego dziedzictwa. Judyta również wróciła do Betulii i pozostała tam zarządzając swoim majątkiem. I była sławną do końca życia w całym kraju. 22 Wielu pragnęło ją [wziąć za żonę], ale żaden mężczyzna nie zbliżył się do niej przez wszystkie dni jej życia, począwszy od dnia, w którym zmarł jej mąż Manasses i połączył się ze swymi przodkami. 23 I zestarzała się bardzo i dożyła w domu męża swego stu pięciu lat. Niewolnicę swoją obdarzyła wolnością. Zmarła w Betulii i pochowano ją w pieczarze grobowej jej męża Manassesa. 24 Dom Izraela opłakiwał ją przez siedem dni. Przed śmiercią swoją rozdała cały swój majątek krewnym swego męża Manassesa i krewnym ze swojej rodziny. 25 I nie było więcej nikogo, kto by niepokoił synów Izraela ani za życia Judyty, ani też przez długi czas po jej śmierci.


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)

Ostatni 16 rozdział Księgi Judyty kończy naszą przygodę czytania Pisma Świętego w Wielkim Poście 2015 roku. Bohaterka Księgi wszystkie sprawy powierzała w modlitwie, czyniąc z rozmowy z Panem Bogiem centrum swojego życia. Tak więc, niech i nam będzie wolno zwrócić się do Pana Boga następującymi słowami :


Wszechmogący, Wielki, Silny, Miłosierny Panie.
Ufni w Twoje prowadzenie składamy Ci dzięki za czas tego postu.
Były chwile, w których stojąc przed Tobą Panie Boże trwaliśmy na modlitwie, podejmowaliśmy post, decydowaliśmy się na umartwienia, okazywaliśmy hojność i wspieraliśmy najuboższych.
Były też chwile, kiedy zabrakło nam zaufania, siły do modlitwy, kiedy nie umieliśmy do każdej naszej sprawy zapraszać Ciebie. Były takie chwile, w których mimo silnego pragnienia czynienia dobra nie kroczyliśmy Twoją drogą Panie. Nie umieliśmy, jak Judyta powierzyć się Tobie.
Stajemy dzisiaj przed Tobą Panie Boże nasz , by prosić Cię o umocnienie. Daj umiejętność życia w godności dzieci Bożych. Daj nam siłę, mądrość, pokorę. Naucz odrzucać bylejakość, nawet w najmniejszych sprawach życia codziennego. Ucz, jak dobrze używać dzisiejszego świata. Pozwól ostro zobaczyć dobro, wspomóż w wyraźnym zobaczeniu zła. Daj siłę, abyśmy nie gubili się w gąszczu skomplikowanej współczesności. Wspomóż, byśmy zawsze umieli kierować się tym, co jest dobre.
Niech nasza przyjemność i nasza wygoda nie będą ważniejsze od Twojej woli. Ucz nas Panie, jak być Twoimi wyznawcami. Prosimy zawsze działaj w tym, do czego Cię zapraszamy. Przemieniaj nasze sprawy. Działaj przez nas tak, byśmy sami stawali się narzędziami w Twoich „rękach”. Wspomóż naszą pamięć, byśmy zawsze pamiętali o Twoich działaniach w naszym życiu.
Otwórz nas na drugiego człowieka, wesprzyj byśmy nikogo nie lekceważyli, nie krzywdzili. Pomóż w każdym bliźnim odkryć Twój obraz. Ucz wrażliwości, wyrozumiałości, zaufania i – jeśli będzie trzeba – umiejętności przebaczania.
Daj nam Panie otwartość oczu na Twoją wielkość, siłę i moc. Naucz nas postrzegać Ciebie Wielkiego, Silnego i Opiekuńczego Boga. Wspomóż nas – Twoje dzieci – w umiejętności budowania relacji i spotkania z Tobą. Przypominaj nam, że nie wszystko nam się należy i że nie wszystko powinniśmy otrzymać. Wspomóż nas, kiedy pragniemy wsłuchiwać się w Twoje Prawo, wspomóż nas na naszych ścieżkach. Daj nam poznawać Ciebie, jako Pana historii. Stawaj przed nami i przypominaj nam, że to Ty jesteś w centrum, każdej sceny naszego życia. Stawaj przed nami i umacniaj naszą wiarę.
Zawsze, gdy o tym zapominamy daj nam ludzi, którzy wskażą na Ciebie, którzy umocnią naszą wiarę, którzy przypomną nam o Miłosiernym, Wszechmogącym, Wielkim, Silnym i Kochającym Bogu.
Z wdzięcznością- za ten czas odkrywania Ciebie

Dawid Kołodziejczyk OP
i
Wojciech Borkowski


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

No to jestem. Szczęśliwa, uśmiechnięta, roztańczona na czele mojego ludu.

Jak Miriam śpiewająca kiedyś pieśń chwały na cześć Pana, który pogrążył w Morzu Czerwonym rydwany i jeźdźców faraona, tak teraz ja wychwalałam i uwielbiałam Boga swoją pieśnią.  

Śpiewałam o wrogu, który „mówił,  że wypali góry moje, a młodzieńców moich mieczem wytnie, niemowlęta moje o ziemię rozbije, moje dzieci wyda na łup, a dziewice moje na grabież. Lecz Pan Wszechmogący pokrzyżował im szyki ręką kobiety.”

Moje niemowlęta, moje dzieci, moje dziewczęta, moi młodzieńcy… - płynęło prosto z serca. Właśnie stałam się matką. Ja, bezdzietna wdowa, doświadczyłam radości macierzyństwa. I to w odniesieniu do całego ludu Izraela, który ocalał w obliczu pewnej zagłady. Otrzymał życie na nowo. Darowane, jak zawsze, przez Boga Ojca. A przekazane przeze mnie, Judytę,  słabą niewiastę, którą Pan wybrał i uczynił swoim narzędziem.  

Znasz już doskonale taką historię. I to wcale nie moją. W ostatecznym zmaganiu dobra ze złem Bóg potrzebuje Niewiasty, od której wszystko zależy. Ona ufnie mówi „fiat”, przyjmuje i przekazuje życie. Tym samym staje się narzędziem, przez które Bóg ocala, wybawia swój lud. Staje się Dziewicą - Matką, uczestniczką tajemnicy Wcielenia i Odkupienia.

No właśnie… ODKUPIENIA.

Widzisz, że historia się powtarza? I że teraz się dzieje?

Że Wszechmogący Bóg, Stwórca nieba i ziemi, Przedwieczne Słowo, Słowo Wcielone, Bóg-Człowiek, mój i Twój Pan właśnie nas ocala?

Przechodzi przez śmierć do życia. Przeprowadza przez nią także i Ciebie, żebyś żył. Zbawia Cię.

Zbliża się Pascha Pana. Jesteś na Nią zaproszony. Tylko, czy skorzystasz z zaproszenia?

J.

Pisała Jolanta Szot - Śliwa zainspirowana Judytą z Księgi i obrazów, rekolekcjami wygłoszonymi przez biskupa Grzegorza Rysia oraz opowieściami Celnika i nadzieją Przyjaciela.

U progu Wielkiego Postu - wiedzieliśmy, że Księga Judyty jest nazywana midraszem, co z hebrajskiego znaczy: badać, dociekać, głosić. Przez ostatnie 40 dni mieliśmy radość i szczęście odkrywać znaczenie każdego z tych słów. Wędrowaliśmy razem z Wami - którzy zechcieliście podarować nam swój czas - oraz Judytą i mieszkańcami oblężonego miasta. A teraz świętujemy dokładnie to samo - nasze ocalenie. Po wydarzeniach Świętego Triduum dotykamy tej niezwykłej tajemnicy, że nasz Bóg pokonuje śmierć, daje życie, zbawia. I czyni nas uczestnikami Swej Paschy.

Życzymy Wam, abyście w Słowie i Eucharystii spotkali Zmartwychwstałego Pana i doświadczyli bezmiaru Jego miłości. I aby to doświadczenie otwierało Wasze oczy, żeby widziały i Wasze usta, żeby wyznały i głosiły: „Widzieliśmy Pana!” Z  mocą, jak Maria Magdalena i Apostołowie.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                          


Komentarz (Dziennikarz pyta Dominikanina, Dominikanin pyta Dziennikarza)


Komentarz (Wdowie trzy grosze)

Słowo na e-mail


Idea

Ponad dziesięć lat temu mój przyjaciel Michał, z którym wtedy rozmawiałem o głupotach przekazał mi bardzo prostą myśl dotyczącą poznawania Boga. Miałem, choćby mały fragment, ale codziennie czytać Pismo Święte.

Przez wiele lat doświadczałem i doświadczam trudu zmagania się ze sobą w tej sprawie. Coraz częściej odkrywam też, że wiele osób przeżywa tą samą trudność. Niby zatrzymanie się na kilka minut i sięgnięcie po Pismo nie powinno być trudne, a jednak…

Kiedy ruszaliśmy z pomysłem strony Czytaj Słowo wiedziałem, że zdecydowanie łatwiej jest czytać we wspólnocie. Wspólnota jest po to, żeby dać oparcie i pomóc, zmobilizować, ale też ułatwić zrozumienie Słowa. Elektroniczna, czy wirtualna wspólnota – takie wyrażenie nawet we mnie samym rysuje uśmiech, ale mimo wszystko mam głębokie przekonanie, że dla wielu z nas elektronika będzie bardzo pomocna.

Ufam, że ten pomysł może dla wielu z Was być pomocny w poszukiwaniu Boga.

Biblijny wstęp do Księgi Judyty

Księga Judyty to opowieść o strachu i odwadze, o brutalności i przebiegłości. Z jednej strony okrutny i budzący grozę Holofernes – a z drugiej Judyta, piękna wdowa, która chce ocalić swoich współziomków.

Sceną dla biblijnego opowiadania jest Bliski Wschód. Nabuchodonozor, przedstawiony jako król Asyrii, wyrusza na podbój ościennych krain. Po pokonaniu Medów skierował się dalej – na wschód ku Persji i na zachód ku wybrzeżom Morza Śródziemnego aż po Egipt i dalej ku Etiopii. Podbojem miał kierować znakomity wódz, Holofernes. Groza i przerażenie kroczyły przed oddziałami Nabuchodonozora. Ludy, kraje i miasta poddawały się im i składały hołd. Wydawało się, że nikt ani nic nie przeszkodzi w tryumfalnym marszu.

Także na mieszkańców górzystej krainy judzkiej padł strach. Nie poddali się jednak. Zaczęli przygotowania do obrony, choć ich siły były mizerne wobec ogromu nadciągającej armii. Kiedy oddziały Holofernesa zbliżyły się do Gór Judzkich, jeden z jego sojuszników, Achior, opowiedział wodzowi niezwykłe dzieje synów Izraela. Ich Bóg wielokrotnie wybawiał swój lud. Jeśli tylko Izraelici byli wierni, Bóg występował w ich obronie. Holofernes jednak zlekceważył słowa Achiora. Uniesiony dumą, upojony sukcesami powiedział: „A któż jest bogiem, jak nie Nabuchodonozor? On pośle potęgę swoją i wygładzi ich z powierzchni ziemi, a ich Bóg nie ocali ich.” (Jdt 6, 2)

Oddziały Holofernesa rozpoczęły oblężenie Betulii, miasta, które blokowało drogę w góry ku Jerozolimie i innym osiedlom w Judei. Postanowiono odciąć obrońców od dostępu do wody i od dostaw żywności. Musieliby wtedy sami skapitulować, a atakująca armia nie poniosłaby żadnych strat.

Chociaż Achiora jako zdrajcę posłano wcześniej do Betulii i opowiedział on jej mieszkańcom o planach Holofernesa i o swojej przemowie, obrońcy tracili siły i nadzieję. Modlili się przez 34 dni oblężenia, lecz wybawienie nie nadchodziło… Ozjasz, dowódca obrony, dał swoim współmieszkańcom dodatkowe 5 dni – po upływie tego czasu mieli oddać się w ręce wroga.

Wtedy pojawiła się ona – piękna i bogata wdowa, Judyta. Pan natchnął ją do dokonania czegoś, co pozostanie w pamięci ludu na zawsze. Wyprawiła się do obozu wroga i zażądała spotkania w Holofernesem. Olśniony jej pięknością i zapewne przekonany, że już niedługo miasto padnie, wódz armii Nabuchodonozora pozwolił Judycie zamieszkać w obozie.

Któregoś kolejnego wieczoru Holofernes wezwał ją na ucztę, aby potem móc spędzić z nią noc. Upił się winem i zasnął. Wszystko działo się zgodnie z planem Judyty. Zamordowała wodza, a jego odciętą głowę zabrała ze sobą do Betulii.

O poranku głowę wodza wystawiono na murach miejskich, a obrońcy wyszli poza mury, by ustawić się w szyku bojowym. Zaalarmowani Asyryjczycy poczęli szukać swych wodzów. Kiedy przyszło do budzenia Holofernesa, okazało się, że w namiocie jest tylko jego bezgłowe ciało… Tym razem groza padła na potężną armię. Wszyscy w przerażeniu uciekli, a pogoń Judejczyków z łatwością zdziesiątkowała szeregi wielkiej i dumnej armii.

Po wielkim zwycięstwie i ocaleniu kraju, ludu i Świątyni, Judyta wyśpiewała pieśń uwielbienia Bogu Żywemu. Potem żyła bogobojnie, zachowując swój status wdowy. Otoczona szacunkiem i uznaniem, nieustannie chwaląc Boga dożyła wieku 105 lat. Pochowano ją przy jej ukochanym mężu, Manassesie.

*     *     *

Dane historyczne, jakie znajdujemy w tekście, nie są wiarygodne. Weźmy chociażby wzmiankę o królu Nabuchodonozorze. Możemy próbować go identyfikować z Nabuchodonozorem II (panował od ok. 605 do 562 r. przed Chr.). Pojawiają się tu jednak poważne problemy. Rzeczony władca panował nie nad państwem asyryjskim, lecz nad imperium neobabilońskim. Rzeczywiście wyruszył przeciw Judzie i Jerozolimie, ale jego kampanie zakończyły się – przeciwnie niż w Księdze Judyty – pełnym sukcesem. Zdobył Święte Miasto Judejczyków, zniszczył Świątynie, a elity ludu deportował do Mezopotamii. Podobne trudności pojawiają się w przypadku prób identyfikacji Nabuchodonozora z Artakserksesem III Ochosem (władcą Persji w latach 358-338 przed Chr.) czy Asurbanipalem (władcą Asyrii w latach 669-631 przed Chr.).

Najnowsze hipotezy biblistów sugerują, że historycznym tłem dla narracji Księgi Judyty mogłyby być dokonania Tigranesa II, króla Armenii w latach 95-56 przed Chr. Jego kampanie obejmowały tereny, jakie wymienia autor Księgi. Postać samej Judyty (a imię to znaczy po prostu: Żydówka, Judejka, kobieta żydowska) miałaby być hołdem oddanym judejskiej królowej Salome Aleksandrze, która panowała samodzielnie w latach 76-67 przed Chr. Choć taka hipoteza może się wydawać przekonująca, nie sposób jednak ostatecznie jej zweryfikować.

Tekst Księgi Judyty został przekazany w języku greckim. Badacze nie są w stanie określić, czy powstał on już w tym języku, czy też był tłumaczeniem wcześniejszego tekstu hebrajskiego czy aramejskiego. Nie mamy też danych, by określić, kiedy Księga powstała. Wydaje się pewne, że została napisana jako przemyślane dzieło z jasno założonym planem i przesłaniem teologicznym i moralnym.

Księga była znana w wersji greckiej już wczesnym pisarzom chrześcijańskim w II i III wieku po Chr. Św. Hieronim początkowo nie uznawał jej za kanoniczną, ale później zmienił zdanie i dołączył jej łacińskie tłumaczenie do przygotowanej przez siebie Wulgaty. Księga nie znalazła się w kanonie żydowskim, a co za tym idzie nie została uznana również przez protestantów. W kanonie katolickim należy do zbioru tzw. ksiąg deuterokanonicznych.

Bibliści są zasadniczo zgodni co do tego, że Księga Judyty nie jest opowieścią o charakterze ściśle historycznym. Wykorzystuje co prawda historyczne tło, odwołuje się do imion wybitnych postaci i władców – ale pozostaje pobożnym opowiadaniem czy wręcz rodzajem midraszu. Opowiadanie ma być budującym przykładem dla czytelników.

Głównym przesłaniem nie jest przekaz historii, lecz przekaz ściśle religijny. Jeśli mieszkańcy Judei będą wierni Bogu Izraela, będą zachowywać Jego Prawo i przykazania, jeśli będą pilnować Jego dróg, to pozostaną bezpieczni. Sam Bóg ujmie się za nimi w chwili zagrożenia. Jeśli jednak porzucą Boga i będą Mu niewierni , dopuści On na nich zagładę.

Postać Judyty, kobiety wiernej Bogu, wyśpiewującej Jego uwielbienie i całkowicie poddanej Jego woli, jest odczytywana przez chrześcijan jako zapowiedź Maryi – prawdziwej dzielnej Niewiasty, przez którą Bóg ostatecznie ocali swój lud. Jak Judyta pozbawiła głowy Holofernesa, tak Maryja zetrze głowę Węża-Nieprzyjaciela, zgodnie z proroctwem Protoewangelii (Rdz 3, 15). Nawiązania do modlitw Judyty można odnaleźć w Magnificat.

Księga Judyty inspirowała wielu artystów w ciągu wieków. Mężne czyny tej pięknej kobiety zostały uwiecznione na wielu obrazach, a także w filmach. Najstarszy z filmów o Judycie powstał już w 1913 roku (https://www.youtube.com/watch?v=C--Qy_ty-kg)

Autorzy

Twórcy

Dawid Kołodziejczyk OP

Dominikanin, urodził się w 1981 roku w Rzeszowie. Absolwent Technikum Elektronicznego do Zakonu wstąpił w 2001 roku. Ukończył Papieską Akademię Teologiczną w Krakowie. Jako kapłan pomagał narzeczonym w przygotowaniu się do ślubu, zajmował się grupami studenckimi, prowadził duszpasterstwo rodzin i koordynował kilka projektów remontowych.

Obecnie mieszka w Warszawie, gdzie prowadzi katechezy dla narzeczonych oraz jest jednym z trzech braci odpowiedzialnych za finanse dominikanów. 

Marcin Kwiatkowski

ur. 1981, absolwent Technikum Elektronicznego w Rzeszowie oraz wydziału informatyki WSISiZ w Warszawie. Wspólnie z żoną Iwoną prowadzi firmę Animativ, realizującą projekty internetowe, która w projekcie Czytaj Słowo jest odpowiedzialna za wszelkie sprawy techniczne.

W życiu osobistym dumny tato Karolinki (8 lat) i Kamila (9 lat) :-)