Ewangelia według św. Marka

Rozdział 3

Uzdrowienie w szabat


1
 Wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. 2 A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. 3 On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: "Stań tu na środku!". 4 A do nich powiedział: "Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?" Lecz oni milczeli. 5 Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: "Wyciągnij rękę!". Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. 6 A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.

O ile pierwsze wejście do synagogi (1,21) i publiczny egzorcyzm zakończył się żywymi debatami wśród zebranych, o tyle to wydarzenie w synagodze kończy się jakby milczeniem większości i knowaniami tych, którzy wyrobili sobie negatywne zdanie o Jezusie. Pierwsze cuda w Kafarnaum również miały miejsce w Szabat, ale nikt nie poddawał wtedy jeszcze w wątpliwość, że należy za nie chwalić Boga.

            Królowi Jeroboamowi „uschła ręka”, kiedy wyciągnął ją przeciw Mężowi Bożemu. Potem za wstawiennictwem tego samego proroka Bóg ją przywrócił do zdrowia (1Król 13,4-6). Znak uzdrowienia uschłej ręki jest więc obrazem cofniętej kary, i jak poprzednie cuda Jezusa zaznacza koniec czasu związania grzechem.

             W poprzedniej perykopie dostało się uczniom od faryzeuszy, że robią w Szabat coś, czego zakazuje tradycja. Teraz podobnej próbie poddaje się samego ich nauczyciela. Rozumowanie jego przeciwników było następujące. W szabat nie należy pracować i dotyczy to również lekarzy i uzdrowicieli. Jeśli Jezus poddaje się prawu szabatowego spoczynku, jest być może szczególnym człowiekiem, ale tylko człowiekiem. Tylko sam Bóg w Szabat może działać. Ludzie również w soboty rodzą się i umierają, więc Bóg nawet w szabat daje życie i sądzi. Życie dać i życie zabrać (3,4), to boska rzecz.

Jezus nie poddaje się prawu obowiązującemu ludzi, a więc domaga się uznania za kogoś więcej. Zupełnie świadomie podejmuje tę prowokację, nie mogąc przejść obok cierpiącego człowieka. Jego smutek i gniew pojawia się w reakcji na ich „stwardnienie serca” – tępotę i upartość, bo serce w Biblii to przede wszystkim organ rozumu. Jezus zarzuca im nie tyle niemoralność, co głupotę! Jeśli jest naprawdę, kimś więcej niż zwykłym uzdrowicielem, czy mógłby zaniechać czynienia dobra w Szabat? Czy mógłby nie być, tym kim jest?

Jego obecność stopniowo dzieli słuchaczy nie tylko na jego uczniów, ale i na wrogów. Tutaj po raz pierwszy pojawiają się tacy, którzy pragną go zgładzić.

„Wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę.  A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć.”  On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Stań tu na środku!»

Pan Jezus uzdrawiając w szabat „człowieka z uschniętą ręką”, nakazał mu wyjść na środek, zrobił to więc oficjalnie. Nie potajemnie czy z dala od świadków. Wszystko odbyło się w pełni otwarcie, w synagodze. Pomimo tej otwartości, pomimo dobra, którego dokonał zatwardziali w swych przekonaniach wyszyli, aby spiskować i zastanawiać się jak go zabić. Pretekstem był szabat.

Jakże trudno jest czynić dobro i nie być przy tym posądzonym o interesowność. Wielu nie potrafi uwierzyć w szczerość intencji, w dobrą wolę czy działanie zgodne z tym, co dyktuje serce. Uwierzyć w to, że ktoś niesie pomoc  po prostu – bezinteresownie, nie patrząc na to, co otrzyma w zamian. Łatwo kogoś posądzić o złe intencje, obrzucić obelgami czy znaleźć inny negatywny aspekt podejmowanego działania. Dlaczego? Może aby zagłuszyć własne sumienie, aby uciszyć wewnętrzny głos wytykający nasze błędy, zaniechanie.

         Myślę o Matce Teresie z Kalkuty. Przed oczami mam skromną zakonnicę, która przez 45 lat z pokorą służyła ubogim, chorym i umierającym. Choć nie w głowie jej były zaszczyty i honory,  za swą działalność została uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla, a w październiku 2003 roku ogłoszona została Błogosławioną. Jakże wielkie serce tkwiło w jej wątłym ciele, że tak bezkompromisowo potrafiła walczyć o każde życie. Czy może być lepsze świadectwo życia dla bliźnich niż życie Matki Teresy?

         Niestety i tej „Matce ubogich, trędowatych i odtrąconych” nie oszczędzono oszczerstw. Do dzisiaj znajdują się oponenci podważający dobro jakie czyniła i nadal powtarzają się te same oskarżenia dotyczące sposobu niesienia przez nią pomocy czy źle wydatkowanych pieniędzy w kierowanym przez nią zgromadzeniu. Krytycy ani słowem nie wspominają, jak wiele dobra uczyniła i jak wielkie dzieło stworzyła. Jak łatwo jest oskarżać, jak łatwo rzucać oszczerstwa realizując własne aspiracje i interesy...

Złe informacje bardzo szybko się rozchodzą i często mają swój określony cel. Wystarczy zasiać wątpliwość... Potrzeba odwagi by iść mimo to. Potrzeba sił i pokory by być świadkiem miłości w dzisiejszym świecie. Pięknie o tym mówiła Matka Teresa: „Jeśli czynisz dobro, oskarżą cię o egocentryzm - czyń dobro mimo wszystko. Nie bójmy się być znakiem sprzeciwu wobec świata...”

Od kilku lat na wielu i różnych płaszczyznach pracuję z wieloma osobami. Przez ten czas odkryłem bardzo niebezpieczną dla relacji międzyludzkich i naszego chrześcijaństwa rzeczywistość. Chodzi mi o nastawienie do drugiej osoby. Myślę, że są dwa główne powody czasem przenikające się takich sytuacji. Pierwsza z nich dotyczy zranienia. Gdy ktoś nas dotknie, to najczęściej boimy się otwartości. Jeśli raz coś się stanie, to jesteśmy przekonani, że musi to być normą. Drugim zaś powodem są słowa innych osób. Mówią Ci, ten jest taki, a taki. Z nim nic się nie da itp. To wszystko prowadzi do zaszufladkowania i niezmiennego patrzenia na tą drugą osobę. Nie ma opcji – ten człowiek jest niesympatyczny, sztywny, przemądrzały … Jeszcze rozmowa się nie zacznie, a on już wie jak powinna się skończyć. Jeszcze się nie zobaczyli, a ona opowiada koleżankom, co z tego wyniknie. Takie spotkania, to zwykłe szukanie – lepiej powiedzieć doszukiwanie się – drobnostek, żeby upewnić się w swojej racji.

Czy ten fragment z początku trzeciego rozdziału nie jest elementem Twojego życia? Czy zdarza Ci się spotykać ludzi i tylko szukać poparcia swoich oskarżeń? Czy słuchając znasz już odpowiedzi?